Po tym jak wykończyłam tego basiora ReZi chciał wrócić do domu.
- Effy, lepiej wracajmy, Jutro może wrócimy ... - mruknął.
- Czy ja wiem? Nic nie zrobią nam takie wilki.
- No może tobie nie ale... Ja nie mam sił na bicie się z wilkami.
- Dlaczego niby? - zapytałam śmiejąc się.
- Bo... Ostatnio zostawiłem sporą ilość krwi na swym posłaniu.
- E... Okey. - po tych słowach wstałam i pomogłam ReZi'emu dojść do jego jaskini. Szkoda mi go było. Był moim kolegą, a chorował na jakieś paskudztwo. Pod jego drzwiami postanowiłam mu dać jedną poradę.
- ReZi?
- No? - zapytał chwytając się za brzuch.
- Mam dla Ciebie małą radę na tą Twoją chorobę. Może jej nie uleczy, ale pomoże. Z tego co wiem często wymiotujesz, tak?
- Niestety. - burknął.
- Żeby zminimalizować wymioty pij napar z melisy pomieszany z żółtkami jajek. Ohydne jak choler*a, ale powinno pomóc. - odparłam uśmiechając się. - Gdybyś potrzebował jeszcze jakiś porad jestem u siebie.
- Dzi...Dzięki. - wyjąkał i wszedł do środka jaskini.
Nie czekając na nic pobiegłam zanieść moje rybki do jaskini. Tam tata pomógł mi wymienić wodę, a ja zrobiłam lodowe akwarium. Muszę poczekać, aż dorosną zanim je zabije.
- Wychodzisz gdzieś jeszcze? - zapytał tata.
- Tak, a co?
- Nic nic... - zaśmiał się i wyszedł. Ja również to zrobiłam.
Z braku pomysłów pobiegłam na cmentarz. Lubię tam przebywać, bo zazwyczaj nikogo tam nie ma. Tylko ja i nagrobki. Dzisiaj jednak było inaczej. Obok jednego z kamieni siedział, muszę przyznać przystojny basior. Odgarnęłam włosy i spokojnym krokiem podeszłam do niego.
- Cześć. Co tutaj robisz? - zapytałam.
<Watcher, o Cb chodzi ^.^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz