środa, 8 maja 2013

Od Nirvany - CD historii Teddy'ego

Gdy skończyłam się szykować, było już około godziny 17:00. Ostatni raz przeczesałam futro żebrami jelenia. Chwilę później usłyszałam pukanie. Podbiegłam do progu jaskini, a tam ujrzałam Teddy'ego, trzymającego w pysku bukiet kwiatów.
- Gotowa? - zapytał wręczając mi bukiet.
- O jej... - westchnęłam i powąchałam kwiaty. - Są piękne... Nie musiałeś...
- Trochę głupio tak przyjść bez niczego.
- Heh... To gdzie mnie zabierzesz? - spytałam opierając się o ścianę.
- Niespodzianka. Chodź. - uśmiechnął się.
- Ale... Już nic... - zarumieniłam się.
- O co chciałaś spytać?
- Eee... O nic. - wyszczerzyłam zęby.
Stanęłam obok basiora i chwilę szliśmy przed siebie. Ten jednak szybko się zatrzymał i powiedział, że w ten sposób będę widziała dokąd idę i nici z niespodzianki. Zawiązał więc mi oczy wielkim liściem i wziął mnie na barana. Tak też szliśmy, a raczej Teddy szedł przez całą drogę. Miałam dziwne uczucie, jakby ktoś szedł za nami... Ale to pewnie przez to, że nagle przestałam używać zmysły wzroku.
- No, mogę już zdjąć tą opaskę? - spytałam.
- Jeszcze chwilka.
Po około pięciu minutach basior postawił mnie już na łapy i odsłonił mi oczy. Rozejrzałam się. Siedzieliśmy w najmroźniejszym zakątku Wyspy Królowej Zimy, jaki kiedykolwiek widziałam. Warstwa śniegu była dosłownie kilku metrowa. Do tego w centralnej części stał uroczy stolik i ulepione ze śniegu fotele. Na ''talerzu'' leżał już posiłek, który Teddy jedynie podgrzał.
- Jesteś cudowny. - zarumieniłam się i usiadłam na fotelu, naprzeciwko basiora.
- Ciesze się, że Ci się podoba. - odparł.
Po chwili zjedliśmy już posiłek. Wtedy samiec stanął koło mnie i podał mi łapę, a ja zeskoczyłam z krzesełka. W tej właśnie chwili usłyszałam znajomy głos... Głos Michaela. Ni stąd, ni zowąd pojawił się właśnie on.
- Michael? Co ty tu robisz? - spytał Teddy, lekko warcząc.
- Przyszedłem do Nirvany. - fuknął i skierował się do mnie. - Cześć.
- Cześć, ale... My tu mamy kolację... We dwójkę... - wskazałam na mojego towarzysza.
- Tak? O patrz... Nie wiedziałem. - powiedział i opuścił łeb. - To może sobie pójdę.
- Nie! Znaczy... Możesz zostać, prawda Teddy? - spytałam z uśmiechem.

<Teddy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz