Po moim pytaniu Lion chwilę pomyślał po czym zapytał:
-Szczerze?
-Szczerze.
-No więc czułem się nie potrzebny w watasze i całkowicie nie miałem zajęcia.Nawet mój zawód przestał być przydatny.
Zdziwiłam się,początkowo nie wiedziałam o chodzi.
-No ale jak to...Czułeś się niepotrzebny?-Zapytałam.
-Tak czułem-Powiedział-I nadal się czuję...
Lionowi chyba wpłynęła łza,a ja zrobiłam zatroskaną minę.
-Nic mi się nie stanie-Mówił.
Bardzo szybko nastała noc.Poszłam do siebie.Całą noc rozmyślałam o Lionie.Chyba na prawdę siew nim zakochałam.W końcu zasnęłam.Obudziłam się wcześnie rano.Nadal rozmyślałam o Lionie.Poszłam do niego pod pretekstem sprawdzenia jak się czuje.Akurat jak weszłam obudził się i mnie zobaczył.
-Witaj!-Zaczęłam.
-Cześć,Kely-Wstał.
-Jak się czujesz?
-Dobrze...O wiele lepiej niż wczoraj.
Uśmiechnęłam się.Zaczęliśmy dalej rozmawiać o przeróżnych rzeczach. Poszłam po jakiegoś medyka,aby sprawdził czy Lion może już chodzić i nie musi leżeć.Medyk powiedział,ze może chodzić,poszliśmy więc na spacer.
<Lion dokończysz?>
czwartek, 28 lutego 2013
Od Narcyzy
Wstałam dość wcześnie. Wydawało mi się to trochę dziwne.. Zawsze spałam długo. Otworzyłam oko i spojrzałam na miejsce, w którym powinna być Clove. Zamiast niej była tam jakaś ładna wadera. Zerknęłam na miejsce Peety. Jakiś obcy basior... Chwila... Skoro oni... To ja też... Jesteśmy dorośli!! Wstałam i rozejrzałam się. Wybiegłam po za jaskinię. Wszyscy jeszcze spali. Pobiegłam do wodospadu. Stanęłam i przejrzałam się w wodzie. No łaaał... Tak efektywnego wyglądu nie przewidziałam! Nagle usłyszałam pęknięcie gałązki. Odwróciłam głowę. Za mną stał jakiś basior. Widziałam go w dzieciństwie, ale... Nie znałam go jeszcze... Podszedł do mnie. Z jego oczu można było łatwo wyczytać, że nie chciał nikogo spotkać. Postanowiłam zagadać.
-Hej. My się chyba jeszcze nie znamy, co?-spytałam.
-Nie... -odpowiedział krótko.
-Jestem Narcyza. A ty?
-Lion... Nie dawno doszłaś?
-Co? Nie... Ja się tu urodziłam... Znasz może Chloe i Freda?
-Kojarzę mniej więcej. Jesteś ich córką?
-Tak... A ty? Jak doszedłeś?
<< Lion?>>
-Hej. My się chyba jeszcze nie znamy, co?-spytałam.
-Nie... -odpowiedział krótko.
-Jestem Narcyza. A ty?
-Lion... Nie dawno doszłaś?
-Co? Nie... Ja się tu urodziłam... Znasz może Chloe i Freda?
-Kojarzę mniej więcej. Jesteś ich córką?
-Tak... A ty? Jak doszedłeś?
<< Lion?>>
Od Rose - CD historii Iblis
-Ja wiesz ... Ja nie za bardzo znam się na miłości
-No ale ty przecież się urodziłaś w watasze miłości
-Ale ... uciekłam bo ja byłam inna niż wszyscy...
-Ehhh no cóż to ja Ci nie będę już przeszkadzać - powiedziała i już miała wychodzić gdy jej przerwałam
-posłuchaj ... wiesz jak byłam w tamtej watasze nauczyłam się jednogo...
-???
-Zawsze słuchaj głosu serca.. ono wie co dla Ciebie najlepsze i pomoże Ci wybrać właściwą drogę -powiedziałam i zniknęłam w głębi jaskini
~W jaskini~
Weszłam do jaskini i czegoś mi tam brakowało więc zaczęłam wszędzie szperać i szukać TEGO czegoś przeszukałam wszystko i do jaskini wbiegł Bremu był strasznie zziajany. Nawet nie zauważyłam, że tym czego mi brakowało był Bremu moja druga połowa bez, której nie mogę żyć
-Co się stało ?
< Bremu czemu zziajany?>
-No ale ty przecież się urodziłaś w watasze miłości
-Ale ... uciekłam bo ja byłam inna niż wszyscy...
-Ehhh no cóż to ja Ci nie będę już przeszkadzać - powiedziała i już miała wychodzić gdy jej przerwałam
-posłuchaj ... wiesz jak byłam w tamtej watasze nauczyłam się jednogo...
-???
-Zawsze słuchaj głosu serca.. ono wie co dla Ciebie najlepsze i pomoże Ci wybrać właściwą drogę -powiedziałam i zniknęłam w głębi jaskini
~W jaskini~
Weszłam do jaskini i czegoś mi tam brakowało więc zaczęłam wszędzie szperać i szukać TEGO czegoś przeszukałam wszystko i do jaskini wbiegł Bremu był strasznie zziajany. Nawet nie zauważyłam, że tym czego mi brakowało był Bremu moja druga połowa bez, której nie mogę żyć
-Co się stało ?
< Bremu czemu zziajany?>
Od Samanthy - Jak tu dotarłam?
Ta historia zaczęła się mniej więcej tak:
Byłam już nastolatką. Żyłam sobie jak zawsze. Ale pewnego razu spotkałam wilka z wrogiej watahy w moim wieku. Mimo tego postanowiłam zagadać. Zauroczyliśmy się w sobie. Była to tzw. ''miłość od pierwszego wejrzenia''. Ale to nie trwało długo. Nasi rodzice dowiedzieli się o ,,zakazanym romansie'' . Szybko coś z tym zrobili. Nie zdążyłam nawet ostrzec basiora. Oni go dopadli, zabili go. Znienawidziłam ich przez to. Uciekłam. Błąkałam się, aż pewnego razu biegnąc za jeleniem wpadłam na Skayres.
- O, przepraszam, ja nie chciałam, to przez... - tłumaczyłam się.
- Nic się nie stało, to ja i weszłam w drogę, przepraszam, że jeleń ci uciekł. Z jakiej jesteś watahy ? - spytała.
- Jaa .... Jaa . Ja uciekłam, zabili mojego basiora, i uciekłam od nich. - powiedziałam smutno.
- Przepraszam, że się o to spytałam, ale może chcesz dołączyć do mojej ? - spytała Skayres.
- Chciałabym, ale nie wiem, czy inni mnie zaakceptują. - odparłam.
- Na pewno, u nas wszyscy są tolerancyjni. Naprawdę, chodź ze mną. - powiedziała zapraszając mnie Skayres.
- Dobrze, bardzo ci dziękuję. - powiedziałam. - (Ciekawe czy znajdę tu kogoś, kto mnie polubi? ) - pomyślałam.
I tak znalazłam się w Watasze Srebrnego Księżyca.
Byłam już nastolatką. Żyłam sobie jak zawsze. Ale pewnego razu spotkałam wilka z wrogiej watahy w moim wieku. Mimo tego postanowiłam zagadać. Zauroczyliśmy się w sobie. Była to tzw. ''miłość od pierwszego wejrzenia''. Ale to nie trwało długo. Nasi rodzice dowiedzieli się o ,,zakazanym romansie'' . Szybko coś z tym zrobili. Nie zdążyłam nawet ostrzec basiora. Oni go dopadli, zabili go. Znienawidziłam ich przez to. Uciekłam. Błąkałam się, aż pewnego razu biegnąc za jeleniem wpadłam na Skayres.
- O, przepraszam, ja nie chciałam, to przez... - tłumaczyłam się.
- Nic się nie stało, to ja i weszłam w drogę, przepraszam, że jeleń ci uciekł. Z jakiej jesteś watahy ? - spytała.
- Jaa .... Jaa . Ja uciekłam, zabili mojego basiora, i uciekłam od nich. - powiedziałam smutno.
- Przepraszam, że się o to spytałam, ale może chcesz dołączyć do mojej ? - spytała Skayres.
- Chciałabym, ale nie wiem, czy inni mnie zaakceptują. - odparłam.
- Na pewno, u nas wszyscy są tolerancyjni. Naprawdę, chodź ze mną. - powiedziała zapraszając mnie Skayres.
- Dobrze, bardzo ci dziękuję. - powiedziałam. - (Ciekawe czy znajdę tu kogoś, kto mnie polubi? ) - pomyślałam.
I tak znalazłam się w Watasze Srebrnego Księżyca.
Od Leny - CD historii Stranger'a
Gdy doszliśmy na wyspę, Stranger gdzieś się oddalił. Czekałam dość długo aż wróci.
-Mam wino! – krzyknął. -Czy to ma być jakaś aluzja? – uśmiechnęłam się zawadiacko, po czym samiec rozlał nam alkoholu. Zaczęliśmy rozmawiać, pochłaniając go coraz więcej. Około północy byłam kompletnie pijana. Stranger trzeźwością także nie grzeszył. -Nigdy nie piłam czegoś tak dobrego – mamrotałam rozglądając się. -Mhm, mhm – wymruczał i … No właśnie, i co się stało? Kompletnie upojona winem rozejrzałam się głupawo, w końcu zaczęliśmy się dla zabawy siłować. Przysiadłam na nim, trzymając łapy na jego piersi. Wywrócił mnie, i to ja leżałam. Przez chwilę zrobiliśmy zawody, kto z nas palnie lepszą głupotę. Cóż, moją słabością jest to, że jak raz jest okazja, mogę się strasznie upić. Co zrobić. W końcu wtuliłam łeb w jego miękkie futro na szyi, dalej nie pamiętam, film się urwał. ~ Ranek ~ -O Boże, ale masakraaa– jęczałam podnosząc się z ziemi i zaczęłam wodzić szklanym wzrokiem po wyspie. -Wstałaś? – zapytal Stranger. Była 11 rano. -Yhy, wracam do watahy… znaczy wracamy. – poprawiłam się i zaczęłam się taszczyć, zataczając w stronę stada. -Jezu, jakiego mam kacaa – powtarzałam chyba po raz 10 Strangerowi. -To trzeba było nie pić! – odpowiedział. -Ale… - przewróciłam oczyma. -No chodź… ~Na drugi dzień ~ No tylko sprawdzę – wymamrotałam do siebie i cichaczem skradałam się do jaskini medycznej. -Cześć, Lenka, co tam? – zagadnęła Ignis. -Nie wiem, mogłabyś sprawdzić czy…? -Zawsze – uśmiechnęła się zagadkowo. ~Po paru minutach.~ -No ładnie, 2 małych słodziaków, kto jest tatusiem? – zapytała. -Ym… - jęknęłam, teraz wyjaśniło się dla mnie zakończenie tamtej nocy. -Cześć, Ignis! Widziałaś Lenę? – znajomy głos Strangera dobiegł mi do uszu. < Stranger?> | |||||||||||
Od Clove - CD historii Dereka
Na tym biwaku świetnie się bawiłam. Może było i to trochę straszne, ale to nie powód, żeby się zsikać. Równie dobrze mogłabym sama przeżyć taką przygodę. No, ale Derek naprawdę się postarał. Kiedy owinął nas chłodny wiatr, nie wytrzymałam i pisnęłam. Siedziałam między Derekiem i wujkiem Sauron'em. Ten drugi obejmował nową partnerkę, a byłam taka przerażona, że musiałam się do kogoś przytulić. Skuliłam się w kłębek, ale kiedy wybuchnął ogień i pojawił się James, nie wytrzymałam i rzuciłam się Derekowi na szyję. O dziwo, ten mnie nie zrzucił, tylko uważnie mi się przyjrzał. Spłonęłam rumieńcem i odsunęłam się od niego. Wszyscy się na mnie gapili. Co za porażka! Żeby drugi raz uniknąć tego nie miłego zdarzenia, postanowiłam się przesiąść. Wilki opowiadały kolejne historie, których słuchałam z uwagą, ale nie przeraziły mnie tak bardzo, jak historia Dereka. Po kiedy kładliśmy się do snu - bo spaliśmy pod gołym niebem- znowu leżałam koło tego basiora. To Modesta wyznaczała miejsca do spania i myślę, że zrobiła to specjalnie...
~~~The Next Day~~~ Obudziłam się z dziwnym uczuciem, że wszystko będzie dobrze. *Naiwna! Jeśli wszystko będzie dobrze, to czemu śpisz wtulona w Dereka??!!* Co?-kłóciłam się ze sobą. Rzeczywiście, było ciepło i miękko. Zdezorientowana otworzyłam oczy. I ujrzałam Dereka. Ten tylko się uśmiechał. -Wygodnie się spało?-zapytał. Wydawało mi się, że słyszałam nutkę rozbawienia w jego głosie. -Szczerze? Tak.-odparłam i odwróciłam się na drugi bok. Słyszałam jak się śmiał. Powinnam była go spoliczkować, ale nie potrafiłam go uderzyć( brata biję nad wyraz często XD)... << Derek? A tobie się wygodnie spało?>> | |
środa, 27 lutego 2013
Od Dereka - CD historii Dark Sky
Ta cała Modesta urządziła całkiem niezły biwak. Właśnie jakąś wadera skończyła opowiadać historię która znałem trochę inaczej więc i ja postanowiłem trochę postraszyć.
- Mogę teraz ja? - zapytałem.
- Jasne. - odparł ktoś z tyłu.
- A więc tak... Niegdyś pobliskimi terenami rządziła bogata samica alfa. Wszystko należało do niej więc nie miała zwyczaju się czymś dzieli. Wadera była niesamowicie podłą osobą więc, którejś nocy czterech basiorów zaczaiło się na nią i urwało jej głowę, którą potem skryli w wiadrze z miodem. Każdy z basiorów za swój "wspaniały" uczynek został hojnie wynagrodzony. Już pierwszej nocy po morderstwie u pierwszego basiora wydarzyła się tragedia.
Wilka w środku nocy obudził dziwny, dotychczas nieznany dźwięk (teraz powiedziałem to tak wolniej) "Łebele, łebele kullullu". Zdezorientowany wilk wstał z posłania i zaczął warczeć lecz nie zobaczył nic innego niż czaszkę jakiejś wadery. Następnego ranka znaleziono go martwego. Podobną podciął sobie żyły.
Pozostała trójka myślała że to poczucie winy sprawiło jego "samobójstwo" lecz na wszelki wypadek głowę martwej wadery przykryli dodatkowo drewnianym wiekiem. Minęły dwie noce podczas których zginęło jeszcze dwóch basiorów, a każdej śmierci towarzyszył tajemniczy dźwięk "Łebele łebele kullullu". Ostatni żywy basior tak się bał, że postanowił nie spać jednak i go spotkała okrutna i chyba najokrutniejsza kara. Został powieszony na sośnie za wszystkie żyły. Po śmierci czwórki basiorów niektórzy podobno widzieli tą samice alfa wędrującą po tych terenach z nieodstępującym ją na krok dźwiękiem (teraz specjalnie sprawiłem, że owiał nas lodowaty wiatr) "Łebele łebele ku-llu-llu..." - na tym zaprzestałem mówić dorzucając do ognia trochę drewna. Niestety zimno które wykonałem było zbyt duże i płomień zgasł pogrążając nas w otchłani mroku. Każdy siedział cicho bo coś lub ktoś się do nas zbliżał. Po chwili ciszy postanowiłem pograć na nerwach reszty szepcząc cicho:
- Łebele łebele kullullu. - wymawiając te słowa ktoś przeraźliwie pisnął i zaraz ogień zapłonął wywołując prawie u każdego krzyk. Ni stąd ni zowąd pojawił się James.
- Aż taki straszny jestem? - zapytał.
<Kto teraz pisze xD?>
Wilka w środku nocy obudził dziwny, dotychczas nieznany dźwięk (teraz powiedziałem to tak wolniej) "Łebele, łebele kullullu". Zdezorientowany wilk wstał z posłania i zaczął warczeć lecz nie zobaczył nic innego niż czaszkę jakiejś wadery. Następnego ranka znaleziono go martwego. Podobną podciął sobie żyły.
Pozostała trójka myślała że to poczucie winy sprawiło jego "samobójstwo" lecz na wszelki wypadek głowę martwej wadery przykryli dodatkowo drewnianym wiekiem. Minęły dwie noce podczas których zginęło jeszcze dwóch basiorów, a każdej śmierci towarzyszył tajemniczy dźwięk "Łebele łebele kullullu". Ostatni żywy basior tak się bał, że postanowił nie spać jednak i go spotkała okrutna i chyba najokrutniejsza kara. Został powieszony na sośnie za wszystkie żyły. Po śmierci czwórki basiorów niektórzy podobno widzieli tą samice alfa wędrującą po tych terenach z nieodstępującym ją na krok dźwiękiem (teraz specjalnie sprawiłem, że owiał nas lodowaty wiatr) "Łebele łebele ku-llu-llu..." - na tym zaprzestałem mówić dorzucając do ognia trochę drewna. Niestety zimno które wykonałem było zbyt duże i płomień zgasł pogrążając nas w otchłani mroku. Każdy siedział cicho bo coś lub ktoś się do nas zbliżał. Po chwili ciszy postanowiłem pograć na nerwach reszty szepcząc cicho:
- Łebele łebele kullullu. - wymawiając te słowa ktoś przeraźliwie pisnął i zaraz ogień zapłonął wywołując prawie u każdego krzyk. Ni stąd ni zowąd pojawił się James.
- Aż taki straszny jestem? - zapytał.
<Kto teraz pisze xD?>
Od Dark Sky - Historia na biwaku
Po akcji z Bremem,coś mi zaświtało w głowie.Przypomniałam sobie historię,którą opowiadałam Ophelii.Chciała się chyba trochę przestraszyć.
-Mogę teraz ja coś opowiedzieć? -Jasne! -''Parę lat temu pewna dziewczynka miała lalkę.Nie taką zwykłą lalkę.Dostała ją na swoje 8 urodziny.Wydawała się bezpieczna,jak zwyczajna lalka.Jednak wstępowała w nią nie raz bestia.W nocy ożywiała się i obmyślała plan jak zabić rodziców dziecka.Pewnej nocy lalka zabiła jej matkę.Wszędzie krew,wnętrzności i obrzydliwy smród.Nikt jej nie podejrzewał.Mężczyzna,tata dziewczyny zakopał opętaną lalkę pod ziemią.Mniej więcej 6 metrów.Przez pierwszy tydzień nic się nie działo.Potem było coraz gorzej.Pewnej nocy,kiedy już wszyscy spali lalka znów ożyła.Mówiła w myślach dziewczyny: -''Jestem 5 metrów,pod ziemią.Jestem 4 metry,pod ziemią.Jestem 3 metry pod ziemią.Jestem 2 metry pod ziemią.Jestem metr pod ziemią.Jestem w twoim ogrodzie.Mam ze sobą nóż.Zabiję cie!'' To wszystko powtarzała opętana zabawka.Jak powiedziała,tak zrobiła.Najpierw zabiła dziecko,potem jej tatę.Później wyeliminowała całą wieś.Teraz podobno grasuje po tej samej wsi i zabija wszystkich,którzy tam zamieszkają.'' -Mam nadzieje,że ktoś się przestraszył...-powiedziałam. -Tym kimś jestem ja!-krzyknęła Angel wtulająca się w Patryka. -Kto następny?-zapytałam i spojrzałam się za siebie. Zobaczyłam szczeniaka. -Co ty tu robisz?-zapytałam. -Boje się...-odpowiedziała jak się okazało Ophelie. -Ja z nią pójdę.-powiedział Avatar i poszedł. Wadera cały czas się w niego wtulała.Nie dziwie się jej.Może cały czas nas podsłuchiwała? ~Parę minut potem~ Wszyscy już praktycznie byli.Ja się tylko bałam o szczeniaka. -Angel,boisz się? -Jak przejdę parę kroków przed siebie bez nikogo to zawału dostanę! -Nie będzie tak strasznie...Bo wiesz...Boję się o szczeniaki. -Spokojnie...Są z nimi opiekunki! -No ja myślę! Później wilki opowiadały oczywiście historię.Ja jeszcze się trochę boje.A to wszystko przez żart Brema...Jesteśmy przecież dorośli.Możemy chyba czasem pożartować. < Czy ktoś chcę dokończyć????> | |
Od Stranger'a - CD historii Leny
Ten wilk ''francuz'' wydawał mi się trochę dziwny, co on robił, na naszym terenie i dlaczego się tak szybko zmył?
Po zrozumieniu, że wilk już nie wróci, Lena zapytała
-Więc, co robimy??
-Hmyy...??? Może....może pójdziemy na wyspę Filamissy?
-Dobra! - krzyknęła
Więc zaczęliśmy iść w stronę wyspy. Droga strasznie się nam dłużyła...
-Stranger - powiedziała smutno - jestem głodna
-Zaczekaj....zaraz coś upoluję!
Wadera usiadła, a ja poszedłem w głąb lasu. Było ciemno i cała zwierzyna ukryła się w najciemniejsze zakamarki,
jednak udało mi się wypatrzeć jednego jelonka, nie był on bowiem taki duży jak bym chciał, ale dobre i to.
Upolowałem tego jelonka i potaszczyłem go do Leny. Ta cały czas siedziała w tym samym miejscu
i widać było, że się ucieszyła, że już coś przyniosłem.
- Był tylko ten jeleń - powiedziałem smutno, o nie chciałem z siebie robić ofiary losu, o taki jeleń to jak zając
- Może być - powiedziała, chyba próbowała mnie pocieszyć
Zabraliśmy się do jedzenia. Po skończonym posiłku ruszyliśmy dalej.
~~Po paru godzinach~~
- Już jesteśmy! - powiedziałem
- Wreszcie! - krzyknęła, była tak samo ucieszona jak ja
Oglądaliśmy gwiazdy i słuchaliśmy szumu lasu. Trwało to długo, ale po czasie zaczęło mi się nudzić..
I wpadłem na pewien pomysł
- Zaczekaj...zaraz przyjdę - powiedziałem do Leny
Zacząłem się oddalać, wadera była zaskoczona, nie wiedziała o co mi chodzi...
Poszedłem do małej groty, było tam wspaniałe wino. Nikt inny nie wiedział o tym zbiorowisku.
Był to wino mojego pra dziada ukrył je tu na ważne sytuacje..
Gdy zacząłem zbliżać się w kierunku Leny z winem, ta zaczęła się przyglądać co niosę
- Mam wino! - krzyknąłem
<Lena?Chciałaś?To masz>
Po zrozumieniu, że wilk już nie wróci, Lena zapytała
-Więc, co robimy??
-Hmyy...??? Może....może pójdziemy na wyspę Filamissy?
-Dobra! - krzyknęła
Więc zaczęliśmy iść w stronę wyspy. Droga strasznie się nam dłużyła...
-Stranger - powiedziała smutno - jestem głodna
-Zaczekaj....zaraz coś upoluję!
Wadera usiadła, a ja poszedłem w głąb lasu. Było ciemno i cała zwierzyna ukryła się w najciemniejsze zakamarki,
jednak udało mi się wypatrzeć jednego jelonka, nie był on bowiem taki duży jak bym chciał, ale dobre i to.
Upolowałem tego jelonka i potaszczyłem go do Leny. Ta cały czas siedziała w tym samym miejscu
i widać było, że się ucieszyła, że już coś przyniosłem.
- Był tylko ten jeleń - powiedziałem smutno, o nie chciałem z siebie robić ofiary losu, o taki jeleń to jak zając
- Może być - powiedziała, chyba próbowała mnie pocieszyć
Zabraliśmy się do jedzenia. Po skończonym posiłku ruszyliśmy dalej.
~~Po paru godzinach~~
- Już jesteśmy! - powiedziałem
- Wreszcie! - krzyknęła, była tak samo ucieszona jak ja
Oglądaliśmy gwiazdy i słuchaliśmy szumu lasu. Trwało to długo, ale po czasie zaczęło mi się nudzić..
I wpadłem na pewien pomysł
- Zaczekaj...zaraz przyjdę - powiedziałem do Leny
Zacząłem się oddalać, wadera była zaskoczona, nie wiedziała o co mi chodzi...
Poszedłem do małej groty, było tam wspaniałe wino. Nikt inny nie wiedział o tym zbiorowisku.
Był to wino mojego pra dziada ukrył je tu na ważne sytuacje..
Gdy zacząłem zbliżać się w kierunku Leny z winem, ta zaczęła się przyglądać co niosę
- Mam wino! - krzyknąłem
<Lena?Chciałaś?To masz>
Nowa para!
W watasze mamy nową parę, a mianowicie - Emi i Sauron'a! Gratulacje!
Wasza samica alfa,
Skayres.
Od Emi - CD historii Sauron'a
~~To było przed napaścią Shili~~
Nie mogłam uwierzyć a myślałam,że chyba już nic mnie nie zaskoczy,mój błąd. Sauron...On mnie kocha?Naprawdę? Coś sobie mruczałam,że to niemożliwe żebym znalazła sobie partnera.Jednak Sauron chyba źle to odebrał,ponieważ zwiesił łeb oblewając się przy tym purpurą.Właśnie wstawał kiedy zaalarmowało mnie przeczucie,że Sauron myśli że zrobił z siebie pośmielisko. Jeny Emi ruszże się! Niepewnie wstałam w stronę basiora,który w każdej chwili mógł odejść. -Sauron...-nie odpowiedział ale przystanął.Raz kozie śmierć,czas działać. -Sauron...-szepnęłam. -Hm? Stanęłam przed nim,patrząc basiorowi w oczy.Wtuliłam się w niego na co on niepewnie zbliżył swoją łapę do mojej. -No bo ja ciebie też kocham-szepnęłam. Spojrzeliśmy na siebie.Niepewnie zbliżyliśmy swoje głowy i...pierwszy pocałunek.Już po chwili leżeliśmy wtuleni w siebie szepcąc sobie czułe słówka do ucha wymieniając się pocałunkami.Tej nocy nigdy nie zapomnę... Zbudziliśmy się tuż przed świtem nadal wtuleni w siebie. -Sauron? -Tak? -Wiesz,że będziemy musieli powiedzieć o nas reszcie,prawda? -Wiem o tym ale możemy jeszcze poczekać-powiedział bardziej mnie przytulając. -Po prostu obawiasz się,że Arsus cię zabije na miejscu,nie? -Heh,powiedzmy. -To może spotkamy się popołudniu?-wstaliśmy niechętnie a jeszcze bardziej niechętnie się od siebie oddalaliśmy.Sauron zgodził się i poszliśmy załatwić swojej dzienne sprawy. ~~Co dalej się potoczyło to wiadomo (pobicie)~~ < Sauron,dokończysz?> |
Od Liona - CD historii Kely
Nic nie wyszło z mojej próby samobójczej.No ale jest jakiś zysk-poznałem całkiem miłą waderę Kely.
-A...Ten...No...Dlaczego chciałeś "to" zrobić?-Zapytała.
Pomyślałem chwilę.W tej chwili nic mi nie przychodziło do głowy.W końcu sięgnąłem w głębię duszy czy jakoś tak...
-Szczerze?-zapytałem
-Szczerze.
-No więc czułem się nie potrzebny w watasze i całkowicie nie miałem zajęcia.Nawet mój zawód przestał być przydatny.
Kely zrobiła zdziwioną minę.
-No ale jak to...Czułeś się niepotrzebny?
-Tak czułem-Powiedziałem-I nadal się czuję...
Wydawało mi się,że z oka wypłynęła mi łza.Zatruta jadem skorpiona łza.Spadła mi na łapę,dokładnie w miejsce rany.Kely zrobiła z lekka zatroskaną minę.
-Nic mi się nie stanie-zapewniłem ją.
Chciałem jeszcze z nią pogadać,ale nastała noc.Ona pożegnała się i poszła do siebie.Lawina myśli spadła mi na głowę.Kely jest naprawdę cudowna...Dzień się skończył i zasnąłem.Obudziłem się rano i spostrzegłem że Kely siedzi przy mnie.Nie spodziewałem się tego.
< Kely dokończ>
-A...Ten...No...Dlaczego chciałeś "to" zrobić?-Zapytała.
Pomyślałem chwilę.W tej chwili nic mi nie przychodziło do głowy.W końcu sięgnąłem w głębię duszy czy jakoś tak...
-Szczerze?-zapytałem
-Szczerze.
-No więc czułem się nie potrzebny w watasze i całkowicie nie miałem zajęcia.Nawet mój zawód przestał być przydatny.
Kely zrobiła zdziwioną minę.
-No ale jak to...Czułeś się niepotrzebny?
-Tak czułem-Powiedziałem-I nadal się czuję...
Wydawało mi się,że z oka wypłynęła mi łza.Zatruta jadem skorpiona łza.Spadła mi na łapę,dokładnie w miejsce rany.Kely zrobiła z lekka zatroskaną minę.
-Nic mi się nie stanie-zapewniłem ją.
Chciałem jeszcze z nią pogadać,ale nastała noc.Ona pożegnała się i poszła do siebie.Lawina myśli spadła mi na głowę.Kely jest naprawdę cudowna...Dzień się skończył i zasnąłem.Obudziłem się rano i spostrzegłem że Kely siedzi przy mnie.Nie spodziewałem się tego.
< Kely dokończ>
Od Chloe - CD historii Megan
~~~To było jeszcze przed dorośnięciem szczeniaków~~~
-Ciociu, jak się robi dzieci?-zapytała kiedyś Meg. Byłam przerażona tym pytaniem. Oczywiście nie odpowiedziałam-Zapytaj się medyka-wydusiłam. Nie potrafiłam jej tego wytłumaczyć. Mała pognała do medyków, a ja poszłam do moich dzieci. Musiałam im to powiedzieć, bo jaka by była ze mnie matka?
~~~ NASTĘPNEGO DNIA~~
Obudziłam się i... Moje szczeniaki dorosły. Uroniłam łezkę. Peeta wyrósł na silego basiora, a dziewczynki... cudne. Byłam taka szczęśliwa! Tylko teraz kwestia zamieszkania. Clove już się wyprowadziła, Peeta prawdopodobnie też się wynosi. Ale Narcyza... Poszłam do niej. Siedziała na legowisku i marzyła.
-Narcyzo... Myślałaś już o przeprowadzce?-zapytałam cicho.
-Wyprowadzka, no nie wiem...Chociaż może.-zastanawiała się.
-Kiedy się zdecydujesz, przyjdź do mnie.-powiedziałam.
-Okay.-szepnęła. Wstała i wyszła.
<< Narcyzo, gdzie poszłaś?>>
-Ciociu, jak się robi dzieci?-zapytała kiedyś Meg. Byłam przerażona tym pytaniem. Oczywiście nie odpowiedziałam-Zapytaj się medyka-wydusiłam. Nie potrafiłam jej tego wytłumaczyć. Mała pognała do medyków, a ja poszłam do moich dzieci. Musiałam im to powiedzieć, bo jaka by była ze mnie matka?
~~~ NASTĘPNEGO DNIA~~
Obudziłam się i... Moje szczeniaki dorosły. Uroniłam łezkę. Peeta wyrósł na silego basiora, a dziewczynki... cudne. Byłam taka szczęśliwa! Tylko teraz kwestia zamieszkania. Clove już się wyprowadziła, Peeta prawdopodobnie też się wynosi. Ale Narcyza... Poszłam do niej. Siedziała na legowisku i marzyła.
-Narcyzo... Myślałaś już o przeprowadzce?-zapytałam cicho.
-Wyprowadzka, no nie wiem...Chociaż może.-zastanawiała się.
-Kiedy się zdecydujesz, przyjdź do mnie.-powiedziałam.
-Okay.-szepnęła. Wstała i wyszła.
<< Narcyzo, gdzie poszłaś?>>
Od Tayluny
Wstałam rano przeciągnęłam się , wyjrzałam za okno i po namyśle poszłam coś upolować
wróciłam z sarną w pysku byłam głodna jak wilk a więc zaraz ją całą opendzlowałam. ~po jedzeniu~ Po zjedzeniu postanowiłam się odświeżyć a więc uczesałam futerko i udałam się w stronę wodospadu. ~Nad jeziorem~ Gdy dotarłam na miejsce szybko wskoczyłam do wody i zaczęłam się pluskać ah... jak ja kocham wodę! ~Następnie~ Następnie udałam się w stronę jaskini , byłam już prawie na miejscu gdy na drosze stanął mi czerwono czarny basior.. < Akimi dokończysz? ;3 ) | |
Od Natalie - CD historii Modesty
Bardzo się cieszyłam z naszego małego biwaku. Poszłam razem z Modestą. Gdy się ściemniło zaczęliśmy gadać straszne historie. Próbowałam coś sobie przypomnieć ale nic nie przychodziło mi do głowy... W końcu na coś wpadłam.
-Ej cisza... -I nagle wszyscy umilkli i zwrócili się na mnie. -Kurde, nie wiedziałam że tak szybko zareagujecie. Dobra ja coś mam: ,,W pewnym niewielkim miasteczku stał dawno opuszczony już cmentarz. Ludzie go nie odwiedzali, ponieważ twierdzili, że jest nawiedzony. Do miasteczka sprowadziła się rodzina z dwójką dzieci. Oni również usłyszeli o nawiedzonym cmentarzu od swoich sąsiadów, ale dorośli jak to dorośli jedynie się z tego śmiali. Dzieci ogromnie przejęły się tą historią. Było jeszcze gorzej, gdy okazało się, że ich dom leży niecałe 100m. od cmentarza, a z tylniego okna domu widać ten nawiedzony cmentarz. Rodzice nie wierzyli w tę historię o duchach pojawiających się na cmentarzu, ale dzieci owszem. Pewnego wieczoru rodzice dzieci postanowili wyjść na romantyczna kolację do restauracji za miastem. Dzieci zostały, więc same w domu. Koło 12.00 w nocy Mej i jej brat Jan usłyszeli śpiew kobiety. Wyjrzeli przez okno a na jednym z nagrobków siedziała kobieta w białej szacie i śpiewała. Niespodziewanie odwróciła się do dzieci i szeroko się uśmiechnęła. Rozpłynęła się w powietrzu. Mej wrzasnęła z przerażenia i czym prędzej chciała biec do swojego pokoju. Gdy wchodziła na schody zobaczyła na nich siedzącą postać. Była to ta sama kobieta, którą widziała z bratem przez okno. Wstała ona i podeszła do przerażonej dziewczynki. Położyła jej rękę na głowie poczym szybkim ruchem skręciła jej kark. Gdy chłopak poszedł szukać swojej siostry znalazł jej ciało na łóżku na ścianie pisało ludzką krwią "Niech rodzice lepiej uwierzą"" Skończyłam opowieść a wszyscy siedzieli lekko przestraszeni ale ja byłam twarda, Dark sky się trzęsła. A Bremu jak to Bremu zaszedł waderę od tyłu i skoczył na nią. -BOOO! -Krzyknął a Dark o mało co zawału nie dostała. Wszyscy zaczęli się śmiać. Ale nagle podskoczyłam i się wystraszyłam bo mnie też ktoś przestraszył. Odwróciłam się i zobaczyłam ............. < Kto tu taki skory do żartów co? -,-> |
Od Aviganta
Obudziłem się dosć wcześnie rano przez przebijające się słońce przez gałęzie drzew. Wczoraj znalazłem nie daleko siebie wielką i wygodną skałkę. Podszedł do niej, obwąchał czy przypadkiem nie jest pod władaniem kogoś innego i wdrapał się na wygodna posesje, która jest już pod jego władaniem.
Avigant często się zastanawiałem gdzie jest reszta wilków z watahy.. Nigdy ich nie poznał. Nagle usłyszał szmery w oddali.
- Czyżbym dostałem się tak daleko? - Pomyślał i zaczął niuchać.
Ewidentnie to było szmeranie jakiegoś wilka to był mocny zapach. Byłem mocno zdziwiony, że jakiś wilk jest niedaleko mojej skałki. Była to dość odludniony skrawek ziemi. Zaczął biec w tym kierunku. Znalazł piękną damę z jakimś samcem. Uchylił się przed jej pięknem i rzekł:
- Co tak promienną Damę sprowadza aż na takie zakątki ziemi?
< Kornelly dokończysz? =]>
Avigant często się zastanawiałem gdzie jest reszta wilków z watahy.. Nigdy ich nie poznał. Nagle usłyszał szmery w oddali.
- Czyżbym dostałem się tak daleko? - Pomyślał i zaczął niuchać.
Ewidentnie to było szmeranie jakiegoś wilka to był mocny zapach. Byłem mocno zdziwiony, że jakiś wilk jest niedaleko mojej skałki. Była to dość odludniony skrawek ziemi. Zaczął biec w tym kierunku. Znalazł piękną damę z jakimś samcem. Uchylił się przed jej pięknem i rzekł:
- Co tak promienną Damę sprowadza aż na takie zakątki ziemi?
< Kornelly dokończysz? =]>
Od Rose - CD historii Brema
-Eh... no faktycznie ciekawa nie jest...
-A ty? -Co ja? -Czy ty opowiesz mi swoją historię? -Ja.. ja nie za bardzo lubię o tym mówić-powiedziałam z łezką w oku Bremu to zauważył i postanowiliśmy zamknąć już ten rozdział.... -Wiesz co? -zaczął po którkiej chwili -??? -Jesteś głodna? -To było pytanie notoryczne? -Chyba tak.... -powiedział zniknął w głębi lasu a po pięciu minutach wrócił z soczystym jelonkiem w pysku -Mniam! -Powiedziałam i zabraliśmy się do jedzenia ~Po posiłku~ Po jedzeniu postanowiliśmy, że... < ...Bremu co żeśmy postanowili?> |
Od Peety - CD historii Kornelly
-Zimno mi- powiedziała Kornelly. Skołowałem skórę niedźwiedzia i okryłem nią waderę. Dopiero teraz zauważyłem, że kolor jej sierści się zmienił. Była karmelowo-waniliowa.
-Dlaczego twój kolor sierści się zmienił?- zapytałem. Nie mogłem powstrzymać swojej ciekawości. Kornelly odwróciła wzrok zmieszana. -Ekhem... Nie ważne-odparła. Było to dziwne, ale nie wnikam. Potem poszliśmy na mini-polowanie. Waderze musiało się podobać wspólny posiłek, bo ciągle się śmiała. Poczuliśmy się zmęczeni. Byliśmy za daleko od terenów watahy, więc postanowiliśmy odpocząć na małej polance. Wadera położyła głowę na mojej klatce piersiowej. Objąłem ją. Szybko usnęła, ale ja nie mogłem zmróżyć oka. Chichotałem za każdym razem, kiedy Kornelly przez sen mówiła moje imię. Czyli rechotałem cały czas. W końcu jakoś usnąłem. ~~~ Następnego dnia ~~~ Obudziłem się znacznie wcześniej niż Kornelly. Postanowiłem więc zrobić śniadanie. Delikatnie ją z siebie zdjąłem (całą noc leżała wtulona w moje futro XD) i położyłem na trawie. Cichutko odbiegłem i na swojej drodze napotkałem królika. Zabiłem go bez wahania. Mimo że nie miałem wprawy dobrze mi poszło. Podpiekłem go na ogniu i podałem waderze, która właśnie się obudziła. <<< Kornelly, smakowało ci?>>> | |||||||||||
Od Dark Sky
Zaczął się kolejny nudny dzień...Do czasu.Razem z moim partnerem leżeliśmy wiecie sami gdzie.Wiecie też co robiliśmy w nocy.Powinniście się domyślać.Lenny poszedł coś upolować,a ja rysowałam.To mi najlepiej wychodzi.Nagle do mojej jaskini wpadła Modesta.Mówiła coś o biwaku.Dobry pomysł.Może coś się wreszcie stanie w tej watasze.
-Ok.Przyjdę z Angel i Avatar'em.Może jeszcze Lenny będzie. -Dziś w samo południe na ''placu głównym''. -Przyjdę. Wadera pobiegła potem do sąsiadującej jaskini z moją.Miałam iść do Angel i Ava,ale oni sami do mnie przyszli. -Jak ci się wiedzie? -Dobrze.Słyszeliście o biwaku? -Tak.Chciałam się zapytać (Av też) czy będziesz uczestniczyć. -Ja tak. -Ok.Dziś w południe. -Wiemy. Potem gadaliśmy,Lenny przyszedł.Mój ukochany rozmawiał z Avatar'em a my jak to kobiety (xD) plotkowałyśmy.Potem przyszła Toscha i Iblis.Jeszcze nie było tak dużo wilków w mojej jaskini. ~Przy ognisku~ Siedzieliśmy już wszyscy przy ognisku.Dołączył do nas też Patryk.Modesta nas przywitała.Ten kto chciał opowiadał straszne historie.Zaczęła oczywiście Modesta.Angel się przestraszyła i przytuliła do Patryka.Ja zachowałam poker face (xD).Potem zaczął Avatar.Potem Angel i inne wilki.Ja nie opowiadałam nic.Nie wiedziałam co powiedzieć.Obok mnie siedział jakiś basior.Nie wiedziałam kto to,bo nie zwracałam na to uwagi.Iblis zaczęła opowiadać.W pewnym momencie tak się przestraszyłam,że się przytuliłam do samca siedzącego obok mnie.Mało tego!Potem jeszcze się przewróciliśmy.Wszyscy się roześmiali.Ja też.Wstałam i zobaczyłam Brema. < Bremu,czy to byłeś ty?xD> |
Od Kornelly - CD historii Peety
-Emm ... Okej, chodźmy ...
Przeszliśmy się niezły kawałek. Nad morze, wodospad itp. i, chodź trudno porwać mnie za serce, zakochałam się w Nim. Jego wdzięki uwiodły nawet mnie - najmniej interesującą się basiorami waderę. Może i coś zaiskrzy z jego strony lecz nie sądzę. Tak przystojny wilk z taką waderą ... No raczej nie wypali. Oczywiście przy Nim wyglądałam tak: http://img811.imageshack.us/img811/7765/43883736.png -Nic Ci nie jest ? Czemu jesteś taka zarumieniona ? -Nie, nic się nie dzieje ... -Aha ... - powiedział nieco zmieszany. Zaczęliśmy iść dalej. Był wieczór i było Mi zimno więc postanowiłam to wyorzystać ... -Zimno Mi ... -Poczekaj ... - powiedział po czym pobiegł i przyniósł skórę niedźwiedzia. -Proszę.-powiedział. -Dziękuję ...-mruknęłam biorąc ją. > Peeeeety ?< |
Od Modesty
Watahę trzeba jakoś rozruszać, wszyscy chodzą ospali i nie mają dla siebie czasu. Są zajęci swoimi obowiązkami. Wpadłam na genialny pomysł. Pobiegłam do lasu, zajęłam się szukaniem jak najmocniejszego mchu który tu występuje. Gdy po dłuższym szukaniu tej rośliny zrobiłam z niej coś na kształt placaka choć bardziej przypominało to worek. Wrzuciłam go na grzbiet i pobiegłam do spiżarni. Wyciągnęłam z niej trochę jedzenia (głównie mięsa <mniam> i mnóstwo czegoś co nazywam piankami) i upchnęłam do worka. Byłam już gotowa.
Wbiegałam po koleji do wszytkich jaskiń i mówiłam o moim pomyśle. Wszyscy biorący udział mieli zebrać się na terenie głównym watahy dokładnie w południe i mieli już być przygotowani. -Jak wiecie zebrałam was tutaj bo chcę urządzić mały biwak, będziemy nocować pod gołym niebem w środku wielkiego lasu. Rozpalimy ognisko i będziemy opowiadać sobie różne historie itp.- powiedziałam głośno, zeby każdy słyszał, widziałam szerokie uśmiechy na twarzach członków watahy. Wszyscy uzgodniliśmy miejsce i ruszyliśmy. Zmęczeni, w końcu dotarliśmy do miejsca w którym mieliśmy się zatrzymać. Było już ciemno, ognisko już płonęło. Nadszedł czas na straszne historie... < Asii, Cattle, Natalie, Isaly, Aria, Dark Sky, Chloe, Kimi, Madorii, Pinkie, Lena, Alexandre, Kevin, Toboe, Bremu... Hhahahah, miłoby było gdyby każdy dokończył opo i napisał straszną historyjkę (jeśli ktoś też chce napisać a go nie wymieniłam oczywiście też może)> | |
Od Kely-CD historii Liona
Chodziłam sobie po lesie.Myślałam o Diegu...Jak mogłam myśleć,że pokocha kogoś takiego jak ja?Nie myślałam długo,bo postanowiłam,że zapomnę w ogóle,że go kochałam.Szybko o tym zapomniałam.Spacerowałam dalej.Nagle za krzakami ujrzałam wilka.Podeszłam bliżej.On krwawił.Obok niego leżał ostry kamień od krwi.On chciał się zabić.Szybko podeszłam bliżej.Zobaczył mnie.Przyjrzałam się ranom i powiedziałam,ze to tylko lekkie obrażenie.Jednakże wilk zamknął oczy.Na szczęście żył.Wsadziłam go na plecy i zaniosłam medykom.Oni szybko go opatrzyli.Gdy go opatrywali spoglądałam na niego.Dlaczego chciał się zabić?On przecież...On jest...Taki ładny!Ja chyba coś do niego czuję...Uśmiechnęłam się sama do siebie.Wzięłam go do jaskini.Wychodziłam z niej gdy zobaczyłam,że wilk się budzi.Zaczęłam iść do niego,a wilk zaczął wstawać.
-Musisz leżeć-Uśmiechnęłam się.
-Po co to zrobiłaś?-Zapytał.
-Ale co?
-Po co mnie uratowałaś?
-Miałam pozwolić żebyś zginął?-Powiedziałam po czym pomyślałam *miałam pozwolić żeby taki piękny wilk jak ty zginął?*-Jestem Kely
-Lion...Lion albo Leo...-Powiedział i położył się.Ja spoglądałam dalej na niego,ale nie długo,bo myślałam,ze jeszcze coś sobie pomyśli.
-A...Ten...No...Dlaczego chciałeś "to" zrobić?-Zapytałam.
<Leo dlaczego?>
-Musisz leżeć-Uśmiechnęłam się.
-Po co to zrobiłaś?-Zapytał.
-Ale co?
-Po co mnie uratowałaś?
-Miałam pozwolić żebyś zginął?-Powiedziałam po czym pomyślałam *miałam pozwolić żeby taki piękny wilk jak ty zginął?*-Jestem Kely
-Lion...Lion albo Leo...-Powiedział i położył się.Ja spoglądałam dalej na niego,ale nie długo,bo myślałam,ze jeszcze coś sobie pomyśli.
-A...Ten...No...Dlaczego chciałeś "to" zrobić?-Zapytałam.
<Leo dlaczego?>
Od Peety - CD historii Freda
~~~Kiedy jeszcze byłem szczeniakiem~~~
-Okay-mruknąłem. Czyli więcej się nie dowiem. Ominąłem tatę i położyłem się spać. Długo o tym rozmyślałem i opracowałem własną teorię. Jutro przedstawię ją rodzicom.
~~Następnego dnia~~~
Obudziłem się. Legowisko było mi trochę przyciasne. Wstałem i stanąłem na przeciwko lustra. WTF???!!! To nie ja! Tylko jakiś (bardzo przystojny XD) szary basior. Uważnie się sobie przyglądałem. Byłem dorosły! Spojrzałem na moje siostrzyczki. Też były niezłe. Szczególnie Narcyza (:3). I mnie olśniło. Miałem przedstawić swoją teorię rodzicom. Poszedłem więc do nich i opowiedziałem o tym. Słuchali w osłupieniu, a na końcu tylko pokiwali głowami. Czyli jestem nie tylko przystojny, ale też i bystry. I trochę próżny. Wyszedłem przed jaskinię. Moją twarz owinęło chłodne, jesienne powietrze. Poszedłem sobie na spacer. Leżałem w cieniu drzewa, kiedy coś czerwonego na mnie skoczyło.
-Ej! Co ty do jasnej cholery robisz?!-wrzasnąłem. Dopiero po tym obcy wilk mnie puścił. Przyjrzałem się mu uważnie. Tak w sumie to jej. Przede mną stała czerwona wadera. Widziałem ją kilka razy, ale jakoś nie miałem czasu (ani ochoty XD) żeby do niej zagadać. Ona też zmierzyła mnie wzrokiem.
-Sorka, pomyliłam cię z kimś. Czy my się znamy?-zapytała.
-Nie. Jestem Peeta.-przedstawiłem się.
-A ja Kornelly.-odparła z uśmiechem.- Czy w ramach przeprosin dasz się zaprosić na spacer?
-Pewnie.
<< Kornelly, opiszesz spacerek?>>
-Okay-mruknąłem. Czyli więcej się nie dowiem. Ominąłem tatę i położyłem się spać. Długo o tym rozmyślałem i opracowałem własną teorię. Jutro przedstawię ją rodzicom.
~~Następnego dnia~~~
Obudziłem się. Legowisko było mi trochę przyciasne. Wstałem i stanąłem na przeciwko lustra. WTF???!!! To nie ja! Tylko jakiś (bardzo przystojny XD) szary basior. Uważnie się sobie przyglądałem. Byłem dorosły! Spojrzałem na moje siostrzyczki. Też były niezłe. Szczególnie Narcyza (:3). I mnie olśniło. Miałem przedstawić swoją teorię rodzicom. Poszedłem więc do nich i opowiedziałem o tym. Słuchali w osłupieniu, a na końcu tylko pokiwali głowami. Czyli jestem nie tylko przystojny, ale też i bystry. I trochę próżny. Wyszedłem przed jaskinię. Moją twarz owinęło chłodne, jesienne powietrze. Poszedłem sobie na spacer. Leżałem w cieniu drzewa, kiedy coś czerwonego na mnie skoczyło.
-Ej! Co ty do jasnej cholery robisz?!-wrzasnąłem. Dopiero po tym obcy wilk mnie puścił. Przyjrzałem się mu uważnie. Tak w sumie to jej. Przede mną stała czerwona wadera. Widziałem ją kilka razy, ale jakoś nie miałem czasu (ani ochoty XD) żeby do niej zagadać. Ona też zmierzyła mnie wzrokiem.
-Sorka, pomyliłam cię z kimś. Czy my się znamy?-zapytała.
-Nie. Jestem Peeta.-przedstawiłem się.
-A ja Kornelly.-odparła z uśmiechem.- Czy w ramach przeprosin dasz się zaprosić na spacer?
-Pewnie.
<< Kornelly, opiszesz spacerek?>>
Od Brema - CD historii Rose
-Nie wiem co jeszcze wymmyśli ...
Dałem jej całusa. Ona przewróciła się na grzbiet i zaczeliśmy "współpracować". Później zabrałem ją na polanę. -Jesteśmy razem i praiw się nie znamy ... - powiedziała. -Ehh ... Czasami lepiej nie znać Mojej historii. -Ale ja chcę... -Naprawdę, nie jest to zwykła bajka która potoczyła się w królestwie, jest to krwawa wojna z żeczywistością i życiem ... -No powiedz... Proszę ... Powiedz chociaż co Cię tak zmieniło ... -Co mnie tak zmieniło ? Codzienny ból, traktowanie mnie jak psa ... -Ale ... -Już, cicho ... -Ehh ... -Żadem płacz, krzyk i nic już nie pomoże. >Rose ?< |
Od Modesty - CD historii Asesina
Usiedliśmy na kocu z owczej wełny, i wtedy Asesino wyciągną zza siebie ogromne ciasto w kształcie serca ale to nie był koniec prezentów dla mnie. Po chwili wyciągnął zza siebie jeszcze przepiękną bransoletkę oniemiałam z zachwytu. Basior wsunął mi ją na łapę i ucałował. Odwzajemniłam pocałunek, potem zaczęliśmy jeść przygotowane przeze mnie przysmaki. Na koniec kolacji zostawiliśmy najlepsze czyli ciasto i wino. Oba przysmaki wywołały jeszcze większy efekt "upicia się" (chociaż nie wiem czy u wilków to możliwe xd) Zakręciło mi się w głowie i wpadłam do wody. Asesino od razu wskoczył do jeziora za mną i trzymał mnie przy powierzchni. Zaczęliśmy się całować w blasku księżyca, było bardzo romantycznie. Gdy skończyliśmy już zajmować się sobą(chyba wiecie o co mi chodzi xd) Basior zaprowadził mnie do naszej jaskini. Ledwo stałam na nogach, ale byłam świadoma i wiedziałam co mówię i co robię.
Położył mnie na skalnym łóżku ucałował i okrył kołdrą, a ja błyskawicznie zasnęłam. | |||||||||||
Od Sauron'a - CD historii Emi
~~~To było przed napaścią Shili~~~
-Jej...-wydusiła z siebie. Uśmiechnąłem się zachęcająco. Wyglądała, jakby miała zemdleć, ale się powstrzymała. Odsunąłem jej krzesło. Zasiedliśmy do uroczystej kolacji. Na przystawkę zrobiłem mus miętowo-malinowy, na główne danie podałem pieczonego jelenia w sosie grzybowym. Na deser były orzechy karmelizowane i lody jeżynowo-truskawkowe. Później zaczęliśmy rozmawiać, żartować i tak nam spłynął czas do północy. *Teraz albo nigdy* - pomyślałem. Czułem jak moje serce robi potrójne salto. -Emi... Znamy się dość krótko, ale moje serce nie może dłużej czekać. Może powinienem zrobić to w iny sposób, ale nie znam się na waderą...-dukałem. Byłem taki spięty, że nie miałem panowania nad swoim językiem.- Kocham cię nad życie, i mam nadzieję, że z wzajemnością. Czy zostaniesz moją partnerką? Emi zrobiła duże oczy. Wydusiła z siebie niezrozumiałe dla mnie słowa. << Emi? Co tam mamroczesz pod nosem?>> |
Od Emmy - CD historii Chloe
-Jagby nigdy nie mogli zrozumieć ,że teraz jest inaczej Chloe.
-Każdy ma strasznych rodziców którzy mówią, że to dla naszego dobra. Ta jasne-lekko się uśmiechneła-Codźmy do watachy chyba, że chcesz się przejść do jeziora?-spytała
-Ok! Może poczuje się lepiej-odpowiedziałam
Spędziłyśmy tam dwie godziny , a później biegłyśmy do watachy.
-Patrz nic nie zjadłyśmy przez ten cały czas.
-Masz racje Chloe.-nagle podbiegł nasz stary przyjaciel, któego imienia nie pamiętam więc zostawiłam rozmowę Chloe
-Hej Less! Co u ciebie?-spytała Chloe
-Nic szczególnego , ale Emma twoji rodzice mają coś ci powiedzieć. Nie wiem co , ale masz przzyjść do nich.-powiedział tak niewyraźnie, że prawie nie zrozumiałam, ale jedno tak mam przyjść do rodziców
< Chloe?Op >
-Każdy ma strasznych rodziców którzy mówią, że to dla naszego dobra. Ta jasne-lekko się uśmiechneła-Codźmy do watachy chyba, że chcesz się przejść do jeziora?-spytała
-Ok! Może poczuje się lepiej-odpowiedziałam
Spędziłyśmy tam dwie godziny , a później biegłyśmy do watachy.
-Patrz nic nie zjadłyśmy przez ten cały czas.
-Masz racje Chloe.-nagle podbiegł nasz stary przyjaciel, któego imienia nie pamiętam więc zostawiłam rozmowę Chloe
-Hej Less! Co u ciebie?-spytała Chloe
-Nic szczególnego , ale Emma twoji rodzice mają coś ci powiedzieć. Nie wiem co , ale masz przzyjść do nich.-powiedział tak niewyraźnie, że prawie nie zrozumiałam, ale jedno tak mam przyjść do rodziców
< Chloe?Op >
wtorek, 26 lutego 2013
Od Leny - CD historii Stranger'a
Z lekka uśmiechnęłam się, słysząc słowa Strangera.
-Ja ciebie też – odparłam mrużąc oczy. Czemu był taki uroczy?
-Vettä! vettä!! – rozpaczliwy krzyk wilka doszedł do nas. Pobiegliśmy do źródła dźwięku.
-Co? – zapytał Stranger patrząc na fioletowego wilka, wyjątkowo dużego, na pewno nie z tego terenu.
-Anna minulle vettä! – prosił.
-Czego on chce? – warknął zjeżony Stranger.
-Chce wody – machnęłam kilka razy ogonem i przy wilku pojawiła się kałuża. Łapczywie zaczął pić.
-Skąd wiedziałaś? – zapytał zainteresowany.
-Trochę podróżowałam, uczyłam się wielu języków, kilkoma władam jakby były ojczyste. – wyjaśniłam. – A on mówi w języku fińskim.
-Rozumiem – odparł i począł patrzeć na nowego.
-Kiitän teitä, kuka olet? (dziękuję wam, kim jesteście?) – zapytał, patrząc na zmianę to na mnie, to na Strangera.
-Olemme Euroopan susia, se Wataha Silver Moon. (jesteśmy wilkami europejskimi, to Wataha Srebrnego Księżyca) – odpowiedziałam. - Kuinka voit?
-No, kiitos jälleen (dobrze, jeszcze raz dziękuję) – uśmiechnął się z lekka i znikł w chmurze fioletowego pyłu.
~*~ Po zrozumieniu co się stało ~*~
-Spokojnie, najwidoczniej się przeteleportował. – zdziwiona zaczęłam.
-Taak... – odparł.
-Więc co robimy? – zapytałam wesoło.
< Stranger?>
-Ja ciebie też – odparłam mrużąc oczy. Czemu był taki uroczy?
-Vettä! vettä!! – rozpaczliwy krzyk wilka doszedł do nas. Pobiegliśmy do źródła dźwięku.
-Co? – zapytał Stranger patrząc na fioletowego wilka, wyjątkowo dużego, na pewno nie z tego terenu.
-Anna minulle vettä! – prosił.
-Czego on chce? – warknął zjeżony Stranger.
-Chce wody – machnęłam kilka razy ogonem i przy wilku pojawiła się kałuża. Łapczywie zaczął pić.
-Skąd wiedziałaś? – zapytał zainteresowany.
-Trochę podróżowałam, uczyłam się wielu języków, kilkoma władam jakby były ojczyste. – wyjaśniłam. – A on mówi w języku fińskim.
-Rozumiem – odparł i począł patrzeć na nowego.
-Kiitän teitä, kuka olet? (dziękuję wam, kim jesteście?) – zapytał, patrząc na zmianę to na mnie, to na Strangera.
-Olemme Euroopan susia, se Wataha Silver Moon. (jesteśmy wilkami europejskimi, to Wataha Srebrnego Księżyca) – odpowiedziałam. - Kuinka voit?
-No, kiitos jälleen (dobrze, jeszcze raz dziękuję) – uśmiechnął się z lekka i znikł w chmurze fioletowego pyłu.
~*~ Po zrozumieniu co się stało ~*~
-Spokojnie, najwidoczniej się przeteleportował. – zdziwiona zaczęłam.
-Taak... – odparł.
-Więc co robimy? – zapytałam wesoło.
< Stranger?>
Od Stranger'a - CD historii Leny
Z Leną było mi cudownie...chyba....chyba się w niej zakochałem....myślę, że ja jej się też podobam.
Oglądaliśmy gwiazdy, rozmawialiśmy....Lena położyła mi głowę na brzuchu, ale gdy się zorientowała od razu się przesunęła. Wypatrywaliśmy gwiazdy największej i najjaśniej świecącej. -Patrz tam jest ładna! - krzyknęła Lena Gwiazda rzeczywiście była piękna, świeciła taj jasno i była taka ogromna. Gwiazda zaczęła się zbliżać, zauważyliśmy, że to spadająca gwiazda. -Szybko pomyśl życzenie! - krzyknąłem do Leny Zaczęła się zastanawiać, odwróciła łeb w kierunku gwiazdy, ale nie powiedziała życzenia na głos tylko po cichu, tak, że nie usłyszałem, ale nie pytałem się jej jakie to było życzenie.... Nie świadomie zasnęliśmy... ~Drugi dzień, rano~ Obudziłem się na tej samej polance. Lena była we mnie wtulona... Położyłem jej głowę na kępce liści, a sam poszedłem upolować coś na śniadanie. Znalazłem tłustego wielkiego jelenia. Jednak jeleń nie chciał iść na pomysł upolowania go.Wierzgał i uciekał, przebiegłem za nim chyba pół drogi. Gdy przytaszczyłem go do miejsca na, którym leżała Lena, ona właśnie zaczęła się budzić... -Cześć! Śniadanie gotowe! - powiedziałem, wadera wyraźnie się pogubiła, nie wiedziała gdzie jest -A..no tak - przypomniała sobie - O! Mniam! Jelonek! - Smacznego! Zabraliśmy się do jedzenia, trochę to trwało bo jeleń rzeczywiście był spory. Po skończonym posiłku położyliśmy się na trawie. -Wiesz..bardzo cię lubię - powiedziałem nie pewnie i spojrzałem jej w oczy. ... < Lena?> |
Od Cattle - CD historii Kasandry
Dzień był fajny,aczkolwiek jesień dała w kość chłodem. Siedziałam przy wodospadzie,gdy nagle koło mnie (i grupki innych wilków) pojawiła się Kasandra.
-Kto chce dołączyć do imprezy? -Jakiej?-spytałam wstając,bo...lubię imprezy.No co?Nie mogę być partybestią? -Harlem Shake.Taka jedna ludzka fajna impreza. -Harlemżeco? -Nieważnee....No chodź,pomożesz mi zmajstrować elementy. I po chwili byłam z Kasandrą na jakiejś polanie.Kas kazała mi zdobyć: -radio(lub coś innego co gra muzykę), -serpentyny lub inny papier do obwieszania się nim, -ciastka. Szybko pobiegłam do miasta by to skołować,podczas gdy Kasandra miała zapraszać gości.Gdy dotarłam na miejsce,siedziała już tam sapiąca Kas. -Cattle,musisz to szybko zobaczyć! -Ale co?I co z zaproszeniami? -Zleci się pół watahy,ale to nie jest teraz najważniejsze...Chodź! I zaprowadziła mnie na łąkę w środku lasu.Leżała tam,otoczona kręgiem wilków,pobita Shila,koło niej stał Arsus ściskający w łapach Nirvanę i szeptający jej coś do ucha,oraz Trixie.Podeszłam szybko do Skay i Jamesa. -Skay,James,co tu zaszło?Co się dzieje? < Skay,James lub inny wilku-możecie mi powiedzieć co się tu dzieje? :C > |
Od Kasandry - Wszędzie Harlem Shake
Niedawno jako duch zmierzałam do miast ludzkich, by znaleźć kilka surowców naturalnych. W pewnym momencie moją uwagę przykuła dość nietypowa melodia z jednego pokoju. Wspięłam się na łapach i spojrzałam przez okno. Człowiek siedział przed komputerem i odtwarzał jakąś muzykę. Następnie przyszli jego znajomi. Na początku wszyscy zachowywali się normalnie, ale potem zrobił się prawdziwy sajgon. Przestraszyłam się huku i przekleńst więc uciekłam. Jak już byłam blisko watahy pomyślałam, że my w watasze też możemy zrobić taką zabawę zwaną przez ludzi Harlem Shake. Nie wiedziałam jeszcze zbytnio czy ktoś się skusi na propoyzycję oderwania się od codzienności, no ale zawsze warto próbować. Tak to więc postanowiłam popytać w watasze. Już gdy byłam blisko wodospadu zauważyłam grupkę znajomych mi wilków. Podeszłam do nich i spytałam się czy chcą się przyłączyć....
http://besty.pl/upload/file/2156464.jpg ( osoby, które chcą się wkręcić w zabawę niech dokańczają ;)) |
Od Liona
Siedziałem w jaskini.Nie było żadnej rozrywki.Nadchodzi jesień.Większość wilków się cieszy.Ja niestety nie.Nienawidzę jesieni.
Życie zaczęło się robić nudne.Po walentynkach Lana zupełnie mnie olała.Nie miałem przyjaciół.Żadnych.Spacerowałem po całym terenie watahy.Sam nie wiedziałem co zrobić.Nie mam znajomych z którymi mógłbym pogadać.Lana jest zajęta.Czas leci strasznie długo.Naprawdę nie wiedziałem co zrobić.Zacząłem się czuć niepotrzebny.Zdecydowałem się na próbę samobójczą,ewentualnie odejście z watahy.Jednak samobójstwo wydało mi się dużo lepsze.Znalazłem jakiś ostry kamień.Na wszelki wypadek zakląłem jadem kamień,żeby mieć pewność,że umrę.Przygotowałem się do odejścia w zaświaty.Wziąłem kamień i przeciąłem sobie żyłę.Wiedziałem,że umrę.Chciałem tego.
W pewnej chwili coś mnie ruszyło.Jakiś wilk patrzył się na mnie.
Miałem nadzieję,że jest za późno na ratunek.Jednak wilk zaczął mówić,że to tylko lekkie obrażenia.Zamknąłem oczy.Miałem nadzieję,że jednak się uda.
Obudziłem się w jakiejś jaskini.Wstałem,ale poczułem silne ukłucie.
Warknąłem.Wilk na końcu jaskini obrócił się do mnie.
-Musisz leżeć-uśmiechnął się.
-Po co to zrobiłeś?-zapytałem.
-Ale co?
-Po co mnie uratowałeś?
< Niech jakiś wilk dokończy>
Życie zaczęło się robić nudne.Po walentynkach Lana zupełnie mnie olała.Nie miałem przyjaciół.Żadnych.Spacerowałem po całym terenie watahy.Sam nie wiedziałem co zrobić.Nie mam znajomych z którymi mógłbym pogadać.Lana jest zajęta.Czas leci strasznie długo.Naprawdę nie wiedziałem co zrobić.Zacząłem się czuć niepotrzebny.Zdecydowałem się na próbę samobójczą,ewentualnie odejście z watahy.Jednak samobójstwo wydało mi się dużo lepsze.Znalazłem jakiś ostry kamień.Na wszelki wypadek zakląłem jadem kamień,żeby mieć pewność,że umrę.Przygotowałem się do odejścia w zaświaty.Wziąłem kamień i przeciąłem sobie żyłę.Wiedziałem,że umrę.Chciałem tego.
W pewnej chwili coś mnie ruszyło.Jakiś wilk patrzył się na mnie.
Miałem nadzieję,że jest za późno na ratunek.Jednak wilk zaczął mówić,że to tylko lekkie obrażenia.Zamknąłem oczy.Miałem nadzieję,że jednak się uda.
Obudziłem się w jakiejś jaskini.Wstałem,ale poczułem silne ukłucie.
Warknąłem.Wilk na końcu jaskini obrócił się do mnie.
-Musisz leżeć-uśmiechnął się.
-Po co to zrobiłeś?-zapytałem.
-Ale co?
-Po co mnie uratowałeś?
< Niech jakiś wilk dokończy>
Od Omegi - CD historii Lucasa
---To było jeszcze przed pobiciem Emi---
No cóż, nie chciałam zaczynać tego tematu, ale to chyba było nieuniknione. -Wiesz... Według mnie miłość to bardzo skomplikowana sprawa. To piękne uczucie między dwoma wilkami. Sama chyba nigdy nie zaznałam takiej prawdziwej.-westchnęłam. -Nigdy?-spytał z niedowierzaniem Lucas. -Niestety, nigdy... Chyba nigdy. A to oznacza, że jeszcze nie spotkałam basiora swojego życia. -Aha...-powiedział. -Tobie chyba mogę zaufać, prawda? -Pewnie! -Więc powiem ci jak to u mnie było z tą miłością... Ja chyba za szybko się zakochuję. Urodziłam się w Watasze Wilczej Łapy. Miałam piękną rodzinę.-opowiedziałam o mamie, tacie i siostrach.-Jak widzisz, moje życie było sielanką. Ale zachciało mi się miłości. Kiedyś na polowaniu tutaj, spotkałam jakiegoś basiora i przyszłam tu za nim. Był to Niko. Niedługo potem zginął zastrzelony przez ludzi... Nawet nie zdążyliśmy porozmawiać.-posmutniałam. Lucas słuchał w skupieniu i nie przerywał mi. -Potem miałam pewną przygodę z innym, młodym basiorem. Nazywał się Toboe. Przyznam, przystojny.-zaśmiałam się.-Ale okazało się, że zakochała się w nim moja przyjaciółka. Nie zależało mi na nim nie wiadomo jak bardzo, więc "oddałam" go jej. Po chwili ciszy Lucas odezwał się: -Życie nie jest idealne i nigdy nie układa się tak jak chcemy. Trzeba łapać te piękne chwile, które mamy w życiu[....], więc, jak mówiłem nie możemy oczekiwać zbyt wiele. Słuchałam go jak oczarowana. Pięknie mówił. -A ty... co ty sądzisz o miłości? Zakochałeś się kiedyś w kimś? < Lucas? :3> |
poniedziałek, 25 lutego 2013
Od Lucky - CD historii Shili
Wybrałam się porankiem na spacer.Jest jesień.Czyli wiadomo liście wpadają do oczu i musisz się ich pozbywać,idziesz pod wiatr który czochra Twoje futro...ale tak poza tym jest spoko.Zwiedzałam sobie las.Ubóstwiam to miejsce.Nagle kiedy miałam skręcacz w inną dróżkę usłyszałam odgłosy walki.Zakradłam się bliżej.Ujrzałam zakrwawioną Emi i wstrętną Shilę która z szyderczym uśmieszkiem szeptała jej coś do ucha.Wyszłam powoli zza głazu.Emi ledwo oddychała.Wysunęłam swoje pazury.Na niebie pojawiły się czarne chmury.No w końcu ja jestem ta pogodynka tak? Okay nie ważne.Shila spojrzała w górę.
-To Twój koniec Emi...-wyszeptała i już szykowała się do jakże zacnego i wstrętnego zabójstwa ale ja jej przeszkodziłam *huehuehuehuehue* Zaśmiałam się szyderczo i zrobiłam mój uśmieszek.Na niebie pojawił się piorun.W jednej chwili zamieniłam się w...iNSaNE.Poczułam wielką chęć do zabójstwa.Przekręciłam głowę w lewo. -Oj Shila,Shila,Shila,Shila,Shila...nie ładnie tak zabijać... Wadera wyglądała na przerażoną, -Ale spokojnie...zostaw Emi w spokoju a nic Ci się nie stanie -ODWAL SIĘ!-zaśmiała się -Huehuehuehuehuehue! Bardzo zabawne! A teraz już mi stąd-powiedziałam -Ha...ha...ha-zaśmiała się -Jak wolisz-powiedziałam obojętnie Zrobiłam chytry uśmiech po czym na nią się rzuciłam.Nie mogła się ruszyć. -Zostaw mnie w spokoju!-wrzeszczała Zrobiłam jej pazurem krwawy ślad:"iNSaNE ZUA Lucky ;3" Puściłam wilczycę a ona uciekła.Miałam na sobie ślady krwi.Potem zamieniłam się w Lucky (na zewnątrz po wyglądzie) jednak we wnętrzu nadal byłam iNSaNE.Za krzakami zauważyłam pewną postać która przybliżyła się.To był mój brat z Bremu. < Niech Desoto lub Damien i Bremu dokończą> | |
Pora roku!
Obecna pora roku to jesień. Wykorzystajcie to w opowiadaniach.
Wasza samica alfa,
Skayres.
Od Rose - CD historii Brema
Ahh.... ale ja byłam głupia ja ja myślałam, że on mnie kocha a co gorsza ja pokochałam jego ....
-wogule co ja sobie myślałam - mówiłam po cichutku ze łzami w oczach wchodząc do jaskini... Minęło z 5 minut gdy nagle do jaskini wbiegł .... BREMU?!?!?! Był cały zakrwawiony na ciele miał głębokie rany nie było czasu by go ochrzaniać wzięłam szybko apteczkę i zaczęłam opatrzyć rany... Gdy skończyłam Bremu wstał i wyszeptał: -Dziękuję -Eh... nie ma za co a teraz tłumacz się w sprawie Kiiy ! -To nie tak jak myślisz -No mam nadzieję.... -Ja nawet nie wiem o co jej chodzi -Żebym ja wiedziała o co jej chodzi..... -Ehhh...... ja na prawdę Cię przepraszam -No dobrze no dobrze ale żeby mi to było ostatni raz -powiedziałam po czym rzuciłam mu się na szyję .... < Bremusiu? Co było dalej?> | |
Od Emi
Nie mogłam uwierzyć temu co słyszałam!Shila uzurpowała ciążę z moim bratem!?A to zdzira!
Wybiegłam z jaskini Nirvany zostawiając ją z moim bratem a ja sama pobiegłam szukać tej szumowiny.Oj ze mną i moim bratem nie powinno się zadzierać...
Znalazłam ją na obrzeżach lasu.Jędza bezczeln8ie odpoczywała z uśmieszkiem.Zanim zamierzałam ją zaatakować słownie (nie,to nie z ust Arsa),zmieniłam taktykę.Zamiast rosnącej wściekłości,na mojej twarzy malował się uśmiech i udawałam,że o niczym nie wiem.Zakaszlałam na co wadera obróciła się w moim kierunku.
-Emi,cześć!
-Hej.
-Co tam?
-Jak zwykle.A u ciebie?
-Och,lepiej być nie może!-pokazała swój brzuch z uśmiechem.
-Kto ojcem?
-Twój brat.
-Żarty se stroisz?
-Nie.Nie mogłabym ciebie oszukać-powiedziała z miną zbitego psa.
-Ta,akurat.Właśnie to robisz.
-Hm?
-Wiem wszystko!-zaczęłam na nią się drzeć.-Ty ****!Jakim prawem uzurpujesz ciążę z moim bratem?!
-Komu wierzysz?Swojej najbliższej przyjaciółce czy swojemu bratu?
-Primo: nigdy nie byłaś moją przyjaciółką,tym bardziej żadną najbliższą.Drugie primo:JA wierzę swojemu bratu.Trzecie primo:nie wolno zadzierać z nami...
Nie zdołałam nic więcej dodać ponieważ ta franca rzuciła się na mnie.Zaczęła mnie bić i kopać gdzie tylko się dało.Już zrobiła mi kilka głębokich ran z których lała się krew.Nie miałam sił nawet się ruszyć,tylko już ledwo oddychałam.
-Najpierw pozbędę się ciebie a potem tej Nirvany a Arsus będzie tylko mój...-syczała mi do zakrwawionego ucha.Sięgnęła po pobliski kamień i chyba miała zamiar mnie nim uderzyć.
-TY ^$%^&^%$!!!!!-usłyszałam ryknięcie kogoś.Nie mogłam go rozpoznać,ponieważ straciłam przytomność...
< niech ktoś dokończy,SZYBKO!>
Wybiegłam z jaskini Nirvany zostawiając ją z moim bratem a ja sama pobiegłam szukać tej szumowiny.Oj ze mną i moim bratem nie powinno się zadzierać...
Znalazłam ją na obrzeżach lasu.Jędza bezczeln8ie odpoczywała z uśmieszkiem.Zanim zamierzałam ją zaatakować słownie (nie,to nie z ust Arsa),zmieniłam taktykę.Zamiast rosnącej wściekłości,na mojej twarzy malował się uśmiech i udawałam,że o niczym nie wiem.Zakaszlałam na co wadera obróciła się w moim kierunku.
-Emi,cześć!
-Hej.
-Co tam?
-Jak zwykle.A u ciebie?
-Och,lepiej być nie może!-pokazała swój brzuch z uśmiechem.
-Kto ojcem?
-Twój brat.
-Żarty se stroisz?
-Nie.Nie mogłabym ciebie oszukać-powiedziała z miną zbitego psa.
-Ta,akurat.Właśnie to robisz.
-Hm?
-Wiem wszystko!-zaczęłam na nią się drzeć.-Ty ****!Jakim prawem uzurpujesz ciążę z moim bratem?!
-Komu wierzysz?Swojej najbliższej przyjaciółce czy swojemu bratu?
-Primo: nigdy nie byłaś moją przyjaciółką,tym bardziej żadną najbliższą.Drugie primo:JA wierzę swojemu bratu.Trzecie primo:nie wolno zadzierać z nami...
Nie zdołałam nic więcej dodać ponieważ ta franca rzuciła się na mnie.Zaczęła mnie bić i kopać gdzie tylko się dało.Już zrobiła mi kilka głębokich ran z których lała się krew.Nie miałam sił nawet się ruszyć,tylko już ledwo oddychałam.
-Najpierw pozbędę się ciebie a potem tej Nirvany a Arsus będzie tylko mój...-syczała mi do zakrwawionego ucha.Sięgnęła po pobliski kamień i chyba miała zamiar mnie nim uderzyć.
-TY ^$%^&^%$!!!!!-usłyszałam ryknięcie kogoś.Nie mogłam go rozpoznać,ponieważ straciłam przytomność...
< niech ktoś dokończy,SZYBKO!>
Od Justina - CD historii Marissy
Marissa wydawała się jakaś zamyślona.
-hej... Marissa-powiedziałem, a ona się ocknęła.
-Justin? Co się stało?-spytała nieprzytomna.
-Chciałem Cię o coś zapytać...-powiedziałem.
-Tak? O co? Myślałam że już o coś mnie zapytałeś...
-Co? Nie... O nic Cię nie pytałem... Na razie,.,
-Ja chyba wiem, o co chcesz spytać-tym mnie zaskoczyła.
-Tak?
-Tak
-To o co chcę Cię spytać.
-Czy zostanę twoją partnerką.
Zarumieniłem się. Nie mogłem zaprzeczyć, chciałem o to spytać...
-Tak.., O to...
-To czemu nie spytasz jeszcze raz?
-Wiesz... Myślę... Że będzie dobrze, jeśli na razie nie będziemy razem...
-Znaczy że,... To koniec?-spytała.
-Marissa... Nawet nie było początku... Wiesz o tym...
-CO?! NIE! My mieliśmy być razem! Mieliśmy mieć razem szczeniaki!
-O czym ty mówisz, Marissa!? Nie wspominaliśmy o niczym takim! Nie jesteśmy nawet parą!
-Ale się zgodziłeś!-krzyczała.
-Na nic się nie zgadzałem! To Ci się przyśniło!!!
Tego było dla niej za wiele. Zapłakana uciekła.
<< Marissa?>>
-hej... Marissa-powiedziałem, a ona się ocknęła.
-Justin? Co się stało?-spytała nieprzytomna.
-Chciałem Cię o coś zapytać...-powiedziałem.
-Tak? O co? Myślałam że już o coś mnie zapytałeś...
-Co? Nie... O nic Cię nie pytałem... Na razie,.,
-Ja chyba wiem, o co chcesz spytać-tym mnie zaskoczyła.
-Tak?
-Tak
-To o co chcę Cię spytać.
-Czy zostanę twoją partnerką.
Zarumieniłem się. Nie mogłem zaprzeczyć, chciałem o to spytać...
-Tak.., O to...
-To czemu nie spytasz jeszcze raz?
-Wiesz... Myślę... Że będzie dobrze, jeśli na razie nie będziemy razem...
-Znaczy że,... To koniec?-spytała.
-Marissa... Nawet nie było początku... Wiesz o tym...
-CO?! NIE! My mieliśmy być razem! Mieliśmy mieć razem szczeniaki!
-O czym ty mówisz, Marissa!? Nie wspominaliśmy o niczym takim! Nie jesteśmy nawet parą!
-Ale się zgodziłeś!-krzyczała.
-Na nic się nie zgadzałem! To Ci się przyśniło!!!
Tego było dla niej za wiele. Zapłakana uciekła.
<< Marissa?>>
Od Arsusa - CD historii Shili
-Arsus!Co to ma znaczyć?-spytała dygocząc z wściekłości Nirvana.
-Szlag by to!Zasrana #^&$%$^&!!!-darłem się.-Kłamliwa $^&@ chciała tej reakcji!
-Zrobiłeś z nią dziecko!?
-JASNA CHOLERA!!Nirvana nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił!Ja tylko ciebie kocham!
I akurat ten moment wybrała sobie moja młodsza siostra.Jej mina wyrażała wszystko.
-Co się stało?-spytała się.
-Shila kłamie w żywe oczy,że poszłem z nią do łóżka i ciąża...
-CO?!Ja ją zaraz...
-Nie Emi.To moja sprawa i ja muszę ją załatwić.Skoro myśli,że ją kocham a nie Nirvanę to pożałuje tego,że chciała zniszczyć nasz związek.
-Hola,hola,bracki.Najpierw zajmij się Nirvaną.-powiedziała cicho i spojrzała na moją ukochaną.
Trzęsła się i płakała.Natychmiast do niej podbiegłem i przytuliłem przy czym mówiłem że ją kocham (co jest prawdą).Nagle Emi wyszła.
Zacząłem się martwić co moja młodsza siostra wymyśli i co zrobi...
< CD w opowiadaniu Emi>
-Szlag by to!Zasrana #^&$%$^&!!!-darłem się.-Kłamliwa $^&@ chciała tej reakcji!
-Zrobiłeś z nią dziecko!?
-JASNA CHOLERA!!Nirvana nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił!Ja tylko ciebie kocham!
I akurat ten moment wybrała sobie moja młodsza siostra.Jej mina wyrażała wszystko.
-Co się stało?-spytała się.
-Shila kłamie w żywe oczy,że poszłem z nią do łóżka i ciąża...
-CO?!Ja ją zaraz...
-Nie Emi.To moja sprawa i ja muszę ją załatwić.Skoro myśli,że ją kocham a nie Nirvanę to pożałuje tego,że chciała zniszczyć nasz związek.
-Hola,hola,bracki.Najpierw zajmij się Nirvaną.-powiedziała cicho i spojrzała na moją ukochaną.
Trzęsła się i płakała.Natychmiast do niej podbiegłem i przytuliłem przy czym mówiłem że ją kocham (co jest prawdą).Nagle Emi wyszła.
Zacząłem się martwić co moja młodsza siostra wymyśli i co zrobi...
< CD w opowiadaniu Emi>
Od Iblis
Zrobiłam ten cały eliksir...Okazało się,że jest on na...
-Eliksir na miłość?!Co to do cholery jest?-pytałam siebie samą.-Może zadziała?
Wolałam jednak go na razie nie wypijać...Nie wiem czy ja go mam w ogóle wypić czy jakiś basior...Poszłam do Rose.Od dawna się przyjaźnimy,ale się jeszcze nie ''popśtykałyśmy'' jak to nazwę.Z jej jaskini wychodził Bremu...Wszyscy muszą teraz łączyć się w pary?Postanowiłam,że jeszcze sobie gdzieś tam pochodzę...Niech pobędą trochę sami.
~Przy wodospadzie~
Pływałam w jeziorze do którego wpada wodospad.Trochę się pobawiłam bo przyszła do mnie Angel.Z nią też gadałam...Poza tym ona też ma już(nie wiem czy to prawda,że ma chłopaka)ma Patryka...Trochę popluskałam się i poszłam.
~Obok jaskini Rose~
-Cześć.
-Hej.Co słychać?
-Nic,nic...Przyszłam pogadać...
-O czym?
-Bo wiesz...Wszyscy łączą się w pary...Ja też bym chciała znaleźć basiora...
-Sprawy sercowe?
-Głownie...tak.
-A kto Ci się podoba?
-No nie wiem...Jest wolny January,Blow,Justin,Toboe...Nie będę zabierać Tobo'a Tęczy...Wiem,że się w nim kocha.Blow też zakochany.Tylko Justin i January ''szukają''Jest wielu innych...Podałam imiona tylko tych których imiona znam.
< Rose,pomożesz mi?>
-Eliksir na miłość?!Co to do cholery jest?-pytałam siebie samą.-Może zadziała?
Wolałam jednak go na razie nie wypijać...Nie wiem czy ja go mam w ogóle wypić czy jakiś basior...Poszłam do Rose.Od dawna się przyjaźnimy,ale się jeszcze nie ''popśtykałyśmy'' jak to nazwę.Z jej jaskini wychodził Bremu...Wszyscy muszą teraz łączyć się w pary?Postanowiłam,że jeszcze sobie gdzieś tam pochodzę...Niech pobędą trochę sami.
~Przy wodospadzie~
Pływałam w jeziorze do którego wpada wodospad.Trochę się pobawiłam bo przyszła do mnie Angel.Z nią też gadałam...Poza tym ona też ma już(nie wiem czy to prawda,że ma chłopaka)ma Patryka...Trochę popluskałam się i poszłam.
~Obok jaskini Rose~
-Cześć.
-Hej.Co słychać?
-Nic,nic...Przyszłam pogadać...
-O czym?
-Bo wiesz...Wszyscy łączą się w pary...Ja też bym chciała znaleźć basiora...
-Sprawy sercowe?
-Głownie...tak.
-A kto Ci się podoba?
-No nie wiem...Jest wolny January,Blow,Justin,Toboe...Nie będę zabierać Tobo'a Tęczy...Wiem,że się w nim kocha.Blow też zakochany.Tylko Justin i January ''szukają''Jest wielu innych...Podałam imiona tylko tych których imiona znam.
< Rose,pomożesz mi?>
Od Marissy - CD historii Justina
Spodobał mi się. Był taki... Inny... Tak zupełnie inny od tych wszystkich basiorów. Bardzo dobrze że tu dołączyłam... Ale... Może... Może będziemy parą... Nie wiem... To zależy od tego, czy poprosi...
-Chcesz się wybrać na wyspę Filamissy?-spytałam. -Oczywiście-odpowiedział zarumieniony. Popłynęliśmy tam. A właściwie... On płynął, a ja szłam po wodzie. Na miejscu było pięknie... W końcu się stało... Zakochałam się w nim na maksa!! Może to ja go spytam?? Nie mam pojęcia... Ale może jednak... Wydaje mi się, że on też się mną interesuję... W końcu postanowiłam wziąć się do działania. -Justin... -em... Tak?-znów się zamyślił. Lubiłam to. -Co byś powiedział, gdybym... -Gdybyś co?-pytał dalej, ale po chwili zrobił zadowoloną minę-Marissa... -Czy ty,..-ciągnęłam. -Zostaniesz moją partnerką/rtnerem?-zapytaliśmy w tym samym momencie. -Tak-odpowiedziałam-zostanę twoją partnerką... << Justin?>> | |
Od Shili-"Zemsta" cz.2
Kilka dni później brzuszek miałam już większy.Widać było,że jestem w ciąży.To idealny moment ,by kogoś zawiadomić...Nirvanę.Poszłam więc do jej jaskini.Miałam nadzieję,że Arsusa tam nie będzie...Szłam dość wolno.Gdy doszłam do jaskini Nirvany.Schowałam się i patrzałam czy jest tam Arsus.Niestety był tam.Czekałam więc w krzakach i rozmyślałam nad moją zemstą.Czy coś dodać czy zmienić...Po długim czasie Arsus wreszcie gdzieś poszedł.Wykorzystałam chwilę i weszłam do jaskini Nirvany.
-Czego tu szukasz?!-Warknęła.
-Spokojnie...Przywitać się nie umiesz?Przyszłam tylko coś powiedzieć...-Powiedziałam.
-Gadaj szybko i wynocha!
-Okej,okej...Wiem,że możesz nie uwierzyć-Tu zaczęłam kłamać-Ale...Czy pamiętasz ten pocałunek?
-No pewnie,ze pamiętam!Nigdy Ci tego nie wybaczę!-Wrzeszczała.Widać było,że chciała się na mnie rzucić i mnie rozszarpać.Ja jednak zachowałam spokój.
-On...Znaczy ten pocałunek...To był tylko na pożegnanie...
-Co?-Nie zrozumiałą Nirvana.
-Był na pożegnanie...Wiem,ze nie uwierzysz...W sumie to możesz nie wierzyć.Chcę tylko żebyś wiedziała...
-Powiedz mi w czym rzecz...-Wkurzała się Nirvana.
-Wtedy w ten dzień...Przyszłam do Arsusa jak Cię nie było...Poszliśmy do łóżka.Jak przyszłaś to pocałowaliśmy się na pożegnanie...
-Ta...Akurat.Myślisz,że uwierzę?
-Tak.No to popatrz-Usiadłam i pokazałam brzuch-Jestem w nim w ciąży...
-Co?...I tak ci nie wieżę.
-To se nie wierz.Zobaczysz jakie będą podobne do niego...
W tym momencie Nirvana rzuciła się na mnie.Gryzła mnie,ale nie długo...Chyba zrozumiała jakie mogą być tego konsekwencje.Ja byłam trochę ranna...Odsunęły mi się poprzednie rany.Po chwili przyszedł Arsus.
-Ej!Co tu się dzieje!-Ja byłam uspokojona,ale Nirvana była wściekła (byłą przemieniona w czarną).
-Co to ma znaczyć?-Zapytał Nirvanę,ta się uspokoiła,a ja się uśmiechnęłam.
-Po co tu przylazłaś?-Zapytał teraz mnie.
-Tylko tak przechodziłam...A ona rzuciła się na mnie...Na ciężarną...
-Ty jesteś w ciąży?-Zapytał.
-Tak-Pokazałam brzuch i ukradkiem spojrzałam na Nirvanę-Ty coś o tym wiesz....
Arsus na początku nie wiedział o co mi chodzi,ale potem zrozumiał.
-Wynocha!-Szarpnął mnie i "wyrzucił" z jaskini.
-Dobra,dobra!-Mówiłam-Popamiętacie mnie...-Dodałam cicho i pobiegłam do...
C.D.N.
<Nirvana lub Arsus dokończysz?>
-Czego tu szukasz?!-Warknęła.
-Spokojnie...Przywitać się nie umiesz?Przyszłam tylko coś powiedzieć...-Powiedziałam.
-Gadaj szybko i wynocha!
-Okej,okej...Wiem,że możesz nie uwierzyć-Tu zaczęłam kłamać-Ale...Czy pamiętasz ten pocałunek?
-No pewnie,ze pamiętam!Nigdy Ci tego nie wybaczę!-Wrzeszczała.Widać było,że chciała się na mnie rzucić i mnie rozszarpać.Ja jednak zachowałam spokój.
-On...Znaczy ten pocałunek...To był tylko na pożegnanie...
-Co?-Nie zrozumiałą Nirvana.
-Był na pożegnanie...Wiem,ze nie uwierzysz...W sumie to możesz nie wierzyć.Chcę tylko żebyś wiedziała...
-Powiedz mi w czym rzecz...-Wkurzała się Nirvana.
-Wtedy w ten dzień...Przyszłam do Arsusa jak Cię nie było...Poszliśmy do łóżka.Jak przyszłaś to pocałowaliśmy się na pożegnanie...
-Ta...Akurat.Myślisz,że uwierzę?
-Tak.No to popatrz-Usiadłam i pokazałam brzuch-Jestem w nim w ciąży...
-Co?...I tak ci nie wieżę.
-To se nie wierz.Zobaczysz jakie będą podobne do niego...
W tym momencie Nirvana rzuciła się na mnie.Gryzła mnie,ale nie długo...Chyba zrozumiała jakie mogą być tego konsekwencje.Ja byłam trochę ranna...Odsunęły mi się poprzednie rany.Po chwili przyszedł Arsus.
-Ej!Co tu się dzieje!-Ja byłam uspokojona,ale Nirvana była wściekła (byłą przemieniona w czarną).
-Co to ma znaczyć?-Zapytał Nirvanę,ta się uspokoiła,a ja się uśmiechnęłam.
-Po co tu przylazłaś?-Zapytał teraz mnie.
-Tylko tak przechodziłam...A ona rzuciła się na mnie...Na ciężarną...
-Ty jesteś w ciąży?-Zapytał.
-Tak-Pokazałam brzuch i ukradkiem spojrzałam na Nirvanę-Ty coś o tym wiesz....
Arsus na początku nie wiedział o co mi chodzi,ale potem zrozumiał.
-Wynocha!-Szarpnął mnie i "wyrzucił" z jaskini.
-Dobra,dobra!-Mówiłam-Popamiętacie mnie...-Dodałam cicho i pobiegłam do...
C.D.N.
<Nirvana lub Arsus dokończysz?>
Nowa para!
W watasze mamy nową parę, a mianowicie - Amber i Rexa! Gratulacje!
Wasza samica alfa,
Skayres.
Od Amber - CD historii Rexa
Gdy dowiedziałam się o randce, poleciałam do jaskini się wyszykować. Po tym wszystkim zabrał mnie na wyspę Filamissy. Po zjedzonej kolacji, Rex wydawał się jakiś inny.
-Amber... -Tak?-spojrzałam na niego. -Czy... ty... -O co chodzi Rex? -Czy ty zostałabyś moją partnerką? Tym pytaniem mnie zaszokował. Czyli że on... się zakochał.... we mnie? Niby ja w nim też... Oczy mi się załzawiły. Rzuciłam mu się na szyję. -Tak! Tak, będę!-krzyczałam uradowana. To był najpiękniejszy moment w moim życiu!! Ale... On ma dzieci... jak one to przyjmą? Musiałam go o to zapytać. -Rex... Jak powiemy to twoim dzieciom? -Normalnie. Wiem, że będzie to dla nich trudne, ale... Damy sobie radę... Choćby nie wiem co... Wtuliłam się w jego sierść. Było mi przy nim tak dobrze... -A u kogo będziemy mieszkać? Bo jeśli chcesz, to możemy u mnie. -Jeśli mogę...-odpowiedział. Pocałowaliśmy się. << Rex?>> |
Od Rexa - CD historii Amber
Myślałem, że może warto ją o to zapytać... Może się uda? Mam nadzieję...
-Amber, chciałabyś iść ze mną na ... randkę?-zarumieniłem się, mówiąc to. Spojrzała na mnie lekko zarumieniona. -Tak... Przyjdziesz po mnie o dziewiątej?-spytała. -Tak, oczywiście-odpowiedziałem. Nie pokazywałem tego, jednak w duchu skakałem z radości. Bardzo mi się spodobała. Wiem, że Eva nie chciałaby widzieć mnie załamanego... Tylko że z drugiej strony trochę głupio się czułem... No bo... Co powiedzą Richard i Vanessa kiedy się dowiedzą? Nie ważne... Co ma być, to i tak będzie. Poszliśmy do swoich jaskiń. Ledwo wszedłem, wyleciałem z niej. Musiałem skombinować kwiaty, zrobić kolację i wybrać odpowiednie miejsce... Nie mogło być zwyczajne... Tylko takie, które ją oczaruje! Szybko znalazłem piękne miejsce na wyspie Filamissy. Był tam dobry widok i idealny pieniek, na którym mógłbym podać kolację. Zanurkowałem. Złowiłem kilka ryb i podprawiłem je. Znalazłem Kevina, który je przypiekł. Zerwałem też kwiaty itd itp... Później koło dziewiątej byłem w jaskini Amber. -Jesteś gotowa?-spytałem. -Oczywiście-odpowiedziała z uśmiechem. Poszliśmy w odpowiednie miejsce. -Panie przodem-powiedziałem, kłaniając się. Amber wyglądała na zdziwioną, ale zarazem ucieszoną. Po kolacji obserwowaliśmy księżyc. Czułem, że teraz jest odpowiedni moment. -Amber... -Tak?-spojrzała na mnie, -Czy... ty... -O co chodzi Rex? -Czy ty zostałabyś moją partnerką? << Amber? ^^>> | |
Od Justina - CD historii Marissy
-Chętnie-odpowiedziałem. Gdy szliśmy, nie mogłem oderwać od niej wzroku. Była...piękna... Ale trzeba się z tym pogodzić... Nie mam u niej żadnych szans! Taka wadera może mieć każdego... A ja?? Żadna wadera by mnie nie zechciała. Po chwili zauważyła że się na nią patrzę.
-Co? Mam coś w futrze?-spytała. Otrząsnąłem się. -Y... nie, nie masz,,, tylko... -Tylko co?-spytała znowu. Nie mogłem jej powiedzieć prawdy, bo uznałaby mnie za podrywacza! -Ym... nie, nic... -Oj, no daj spokój... Powiedz prawdę. Myśl Justin, myśl!! Trudno...Powiem jej... -Em... Ładnie... -zaciąłem się-Ładny dziś dzień... mamy... prawda? -Tak, jest ładnie-rozejrzała się-Idziemy nad wodospad? -Tak... Szedłem jakoś inaczej... Z nią czułem się inaczej i inaczej się zachowywałem... Może się zakochałem? Co ja gadam... Kilka godzin i już? Nie!! To musi trochę potrwać! Nagle spytała: << Marissa?>> |
Od Amber - CD historii Rexa
-Jesteś pewien?-spytałam z uśmiechem. Wbiegłam na skałę i skoczyłam z niej. Mimo wszystko kółka na wodzie nie były tak duże jak Rexa. Wydawał się fajnym basiorem... Nie sądzę, że byłaby z nas para... Tym bardziej, że oboje nie mieliśmy łatwo w temacie związku. Zaproponowałam polowanie. Nie trzeba było czekać. Od razu puścił się pędem w stronę lasu. Nie mogłam go dogonić. Kiedy mi się udało, nie zdążyłam wyhamować i wpadłam na niego od tyłu. Po chwili oboje leżeliśmy na trawie śmiejąc się. Spojrzałam mu w oczy. Na chwilę się spotkały. Potem odwróciłam wzrok, rumieniąc się.
-To... idziemy, czy leżymy?-spytał w końcu. -A chcesz?-spytałam z uśmieszkiem. -Nie wiem... A ty? -Ja też właśnie nie wiem... Po to się pytam...-zaczął się śmiać. -Dobra, chodź... Ale nie na polowanie. -A gdzie?-spytałam zaciekawiona. -Zobaczysz...-odpowiedział. Zasłonił mi oczy i poprowadził. Po chwili byliśmy na miejscu. Odsłonił mi oczy, a ja oniemiałam... Piękna polanka,. słońce praktycznie wszędzie... .świetnie stąd widać zachód słońca. -Pięknie...-powiedziałam nie kryjąc radości. -Wiem... Amber... -Hm?-spytałam. << Rex, o co chcesz spytać?>> | |||||||||||
Ciąża!
Shila zaszła w ciąże! Ojciec szczeniąt jest nieznany (ma UH). Maluchy urodzą się 1 marca 2013 roku.
Wasza samica alfa,
Skayres.
Od Marissy
Wyruszyłam z samego rana. Chciałam znaleźć kogoś... Kogoś kto by mnie pokochał... Kogoś, kto by mnie zaakceptował, ze wszystkimi moimi wadami... Zatrzymałam się, bo zauważyłam pewnego basiora... Spodobał mi się. Zapoznałam się z nim wydawało mi się, że ja też mu się podobam. Zostaliśmy parą... Jednak nie na długo... Po dwóch dniach zobaczyłam go z jego byłą. Całowali się. Miałam go dość. Powiedziałam mu to i odeszłam. Wędrowałam kolejny raz. Stanęłam koło wodospadu. Jego woda spływała po mojej głowie. Było tu pięknie. Odwróciłam się. Przede mną stał jakiś basior. Nie powiem nie, ładny to on był. Ale starałam się być teraz bardziej ostrożna... Zwłaszcza po ostatnim...
-Kim jesteś?-spytałam po chwili ciszy. -Jestem Justin,. A ty?-spytał. Justin, tak?? Ładne imię... -Marissa, ale możesz mi mówić Mari-odpowiedziałam-Macie tu jakąś watahę? -Tak, jest wataha. A co? -Bo chcę dołączyć. Zaprowadzisz mnie do alfy?-spytałam. -Pewnie. Chodź. Więc poszliśmy. Tam zostałam przyjęta, itd itp... Spojrzałam na Justina. -Chcesz się przejść?-spytałam. << Justin, dokończ>> | |
Od Vanessy
Wstałam wcześnie. Słońce dopiero wschodziło... Postanowiłam się przebiec. Biegnąc, zauważyłam niedaleko jakiegoś basiora. Zaczął biec równo ze mną. Wyprzedzałam go o głowę, jednak on po chwili robił to samo. Zerknęłam na niego kątem oka. Wydawał się znajomy. W końcu stanęliśmy naprzeciwko siebie.
-Howie jestem-przedstawił się. Oniemiałam. To ten sam Howie. -Howie? To ja, Vanessa!-powiedziałam prostując się. -Vanessa?! Ile to już czasu minęło?? -Nie wiem... Kilka miesięcy?-zaśmialiśmy się. -Chcesz się przejść?-spytałam. -Chętnie... tylko gdzie? -Za mną-powiedziałam, a po chwili biegliśmy między drzewami. Szybko wymijaliśmy kolejne sosny. W końcu byliśmy przy granicy z jakąś watahą. Przeszliśmy granicę. Howie stanął niepewny. -Spokojnie, tu nic nam nie zrobią-powiedziałam. -Skąd wiesz?-spytał. -Często tu przychodzę. Dość dobrze znam alfy tej watahy i wszystkich członków. No chodź, tu jest fajnie. Poszedł za mną, a potem zostaliśmy tak na kilka godzin. W końcu podeszła do nas Rivera. -Hej, jak się bawicie?-spytała. -Dobrze-odpowiedziałam-A ty, Howie? << Howie, dokończysz?>> | |||||||||||
Od Rexa - Nowy początek?
Byłem zrozpaczony. Nie mogłem znieść śmierci Evy... Może czas znaleźć kogoś innego? Spróbować się z tego otrząsnąć... Zacząłem się przechadzać po terenach watahy. Koło wodospadu wpadłem na jakąś waderę. Nie znałem jej jeszcze.
-Sory...-powiedziała, odsuwając się-Jestem Amber, a ty?
-Rex... -powiedziałem patrząc na nią-Co tu robisz?
-Przechadzam się...
-Nie tylko ty...-odpowiedziałem- Chcesz pójść nad jeziorko?
-Chętnie.
Więc poszliśmy. W drodze opowiadaliśmy o przeszłości. Kiedy wspomniałem o Evie, na chwilę zamilkłem... Trudno mi było o niej mówić. Ona opowiedziała wtedy o swoim byłym. Musiałem przyznać, też nie miała łatwo. Na miejscu podszedłem do jednego z drzew. Zerwałem jedną gałązkę i z rozmachu rzuciłem nią w wodę. Spojrzałem na Amber.
-Kto zrobi większe kręgi?-spytałem.
-Pewnie-odpowiedziała z uśmiechem i powtórzyła mój ruch. Jej kręgi były większe. Zrobiłem rozpęd i skoczyłem. Po chwili wynurzyłem się z wody.
-Tego nie pobijesz-uśmiechnąłem się cwaniacko.
<< Amber, dokończysz?>>
-Sory...-powiedziała, odsuwając się-Jestem Amber, a ty?
-Rex... -powiedziałem patrząc na nią-Co tu robisz?
-Przechadzam się...
-Nie tylko ty...-odpowiedziałem- Chcesz pójść nad jeziorko?
-Chętnie.
Więc poszliśmy. W drodze opowiadaliśmy o przeszłości. Kiedy wspomniałem o Evie, na chwilę zamilkłem... Trudno mi było o niej mówić. Ona opowiedziała wtedy o swoim byłym. Musiałem przyznać, też nie miała łatwo. Na miejscu podszedłem do jednego z drzew. Zerwałem jedną gałązkę i z rozmachu rzuciłem nią w wodę. Spojrzałem na Amber.
-Kto zrobi większe kręgi?-spytałem.
-Pewnie-odpowiedziała z uśmiechem i powtórzyła mój ruch. Jej kręgi były większe. Zrobiłem rozpęd i skoczyłem. Po chwili wynurzyłem się z wody.
-Tego nie pobijesz-uśmiechnąłem się cwaniacko.
<< Amber, dokończysz?>>
Od Kimi - CD historii Nickodema
-Tak,tak,tak!-rzuciłam się na niego i pocałowałam go.Sturlaliśmy się z górki która była w jaskini i wylądowaliśmy przy cudnym niebieskim jeziorku.Nie daleko wody zobaczyłam małą grotę z której wydobywał się dziwny pisk.
-Nick choć.-wzięłam go za łapę i po cichu podeszliśmy do wejścia. -Co się stało?-popatrzył sie na mnie. -Coś słyszałam....no choć to sam zobaczysz.Gdy byliśmy razem przy wejściu coś zapiszczało.-Teraz słyszysz? -No tak...teraz tak.-przytakną mi. Spuściłam głowę bo chciałam zobaczyć co się tam chowa. -Kto tam jest.?-wsunęłam łapę i przyciągnęła do sie "coś". -Tylko ja.-gdy wyciągnęła stworzenie zobaczyliśmy razem z Nickiem małego szczeniaczka który wyglądał tak: http://pu.i.wp.pl/k,NDY2NDQwNzEsNzI1Mjk0,f,blues.jpg -Co tu robisz?-zapytał Nick. -Ja.....ja.....ja się zgubiłem i nie wiem gdzie mam i srtasznie chce mi się jeść. -Poczekaj chwilkę zarać ci coś przyniesiemy.-poczochrałam go po futerku. -Nick pujdziesz?-zapytałam. -Tak to ja zaraz wracam.Chwile pobyłam z mały w jaskini gdy nagle przyszedł mój partner z zającem w pysku. -Smacznego, mały. -Nick chodzi tu na chwile.-oddaliliśmy się od wilczka.-Co my z nim zrobimy? -Ja nie wiem.... my nawet nie wiemy jak on sie nazywa. -"Mały" jak się nazywasz?-krzyknęłam z daleka. -Ja jestem Max. -Choć powiemy o tym wszystkim Skay ona powinna wiedzieć co i jak mamy robić.-zaproponowałam. -Ok dobrze to biegniemy.-razem wybiegliśmy z jaskini. -A Max my zaraz wracamy, nie ruszaj sie z tąd.-musiałam się zawrucić spowrotem.Szybko pobiegliśmy do Skayres a ona zadecydowała i ............. < Skay?> | |||||||||||
Od Rose - CD historii Brema
Było tak słodko -wiadomo o co chodzi i chyba nie muszę nikomu tłumaczyć...-
Po wiadomo czym xd czułam się świetnie! Bremu jest taki słodki....
Postanowiliśmy, że trzeba coś zjeść na szczęście Bremu coś wcześniej już upolował i można było się najeść do syta mniam!
~po jedzeniu~
Po posiłku poszliśmy nad wodospad ah..... szum wody mnie uspokajał był taki kojący..... Dzień zbliżał się ku wieczorowi a my postanowiliśmy popodziwiać zachód słońca. Siedziałam w tulona w mego partnera a on w pewnym momencie mnie pocałował na początku byłam trochę oszołomiona ale w końcu zaczęliśmy "współpracować" xd
Nie wiedzieliśmy jednak, że nasz pocałunek obserwowała Kiiyuko .....
< Bremu opisze reakcje Kiiy>
Po wiadomo czym xd czułam się świetnie! Bremu jest taki słodki....
Postanowiliśmy, że trzeba coś zjeść na szczęście Bremu coś wcześniej już upolował i można było się najeść do syta mniam!
~po jedzeniu~
Po posiłku poszliśmy nad wodospad ah..... szum wody mnie uspokajał był taki kojący..... Dzień zbliżał się ku wieczorowi a my postanowiliśmy popodziwiać zachód słońca. Siedziałam w tulona w mego partnera a on w pewnym momencie mnie pocałował na początku byłam trochę oszołomiona ale w końcu zaczęliśmy "współpracować" xd
Nie wiedzieliśmy jednak, że nasz pocałunek obserwowała Kiiyuko .....
< Bremu opisze reakcje Kiiy>
Subskrybuj:
Posty (Atom)