-Jesteś pewien?-spytałam z uśmiechem. Wbiegłam na skałę i skoczyłam z niej. Mimo wszystko kółka na wodzie nie były tak duże jak Rexa. Wydawał się fajnym basiorem... Nie sądzę, że byłaby z nas para... Tym bardziej, że oboje nie mieliśmy łatwo w temacie związku. Zaproponowałam polowanie. Nie trzeba było czekać. Od razu puścił się pędem w stronę lasu. Nie mogłam go dogonić. Kiedy mi się udało, nie zdążyłam wyhamować i wpadłam na niego od tyłu. Po chwili oboje leżeliśmy na trawie śmiejąc się. Spojrzałam mu w oczy. Na chwilę się spotkały. Potem odwróciłam wzrok, rumieniąc się.
-To... idziemy, czy leżymy?-spytał w końcu. -A chcesz?-spytałam z uśmieszkiem. -Nie wiem... A ty? -Ja też właśnie nie wiem... Po to się pytam...-zaczął się śmiać. -Dobra, chodź... Ale nie na polowanie. -A gdzie?-spytałam zaciekawiona. -Zobaczysz...-odpowiedział. Zasłonił mi oczy i poprowadził. Po chwili byliśmy na miejscu. Odsłonił mi oczy, a ja oniemiałam... Piękna polanka,. słońce praktycznie wszędzie... .świetnie stąd widać zachód słońca. -Pięknie...-powiedziałam nie kryjąc radości. -Wiem... Amber... -Hm?-spytałam. << Rex, o co chcesz spytać?>> | |||||||||||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz