- Mogę teraz ja? - zapytałem.
- Jasne. - odparł ktoś z tyłu.
- A więc tak... Niegdyś pobliskimi terenami rządziła bogata samica alfa. Wszystko należało do niej więc nie miała zwyczaju się czymś dzieli. Wadera była niesamowicie podłą osobą więc, którejś nocy czterech basiorów zaczaiło się na nią i urwało jej głowę, którą potem skryli w wiadrze z miodem. Każdy z basiorów za swój "wspaniały" uczynek został hojnie wynagrodzony. Już pierwszej nocy po morderstwie u pierwszego basiora wydarzyła się tragedia.
Wilka w środku nocy obudził dziwny, dotychczas nieznany dźwięk (teraz powiedziałem to tak wolniej) "Łebele, łebele kullullu". Zdezorientowany wilk wstał z posłania i zaczął warczeć lecz nie zobaczył nic innego niż czaszkę jakiejś wadery. Następnego ranka znaleziono go martwego. Podobną podciął sobie żyły.
Pozostała trójka myślała że to poczucie winy sprawiło jego "samobójstwo" lecz na wszelki wypadek głowę martwej wadery przykryli dodatkowo drewnianym wiekiem. Minęły dwie noce podczas których zginęło jeszcze dwóch basiorów, a każdej śmierci towarzyszył tajemniczy dźwięk "Łebele łebele kullullu". Ostatni żywy basior tak się bał, że postanowił nie spać jednak i go spotkała okrutna i chyba najokrutniejsza kara. Został powieszony na sośnie za wszystkie żyły. Po śmierci czwórki basiorów niektórzy podobno widzieli tą samice alfa wędrującą po tych terenach z nieodstępującym ją na krok dźwiękiem (teraz specjalnie sprawiłem, że owiał nas lodowaty wiatr) "Łebele łebele ku-llu-llu..." - na tym zaprzestałem mówić dorzucając do ognia trochę drewna. Niestety zimno które wykonałem było zbyt duże i płomień zgasł pogrążając nas w otchłani mroku. Każdy siedział cicho bo coś lub ktoś się do nas zbliżał. Po chwili ciszy postanowiłem pograć na nerwach reszty szepcząc cicho:
- Łebele łebele kullullu. - wymawiając te słowa ktoś przeraźliwie pisnął i zaraz ogień zapłonął wywołując prawie u każdego krzyk. Ni stąd ni zowąd pojawił się James.
- Aż taki straszny jestem? - zapytał.
<Kto teraz pisze xD?>
Wilka w środku nocy obudził dziwny, dotychczas nieznany dźwięk (teraz powiedziałem to tak wolniej) "Łebele, łebele kullullu". Zdezorientowany wilk wstał z posłania i zaczął warczeć lecz nie zobaczył nic innego niż czaszkę jakiejś wadery. Następnego ranka znaleziono go martwego. Podobną podciął sobie żyły.
Pozostała trójka myślała że to poczucie winy sprawiło jego "samobójstwo" lecz na wszelki wypadek głowę martwej wadery przykryli dodatkowo drewnianym wiekiem. Minęły dwie noce podczas których zginęło jeszcze dwóch basiorów, a każdej śmierci towarzyszył tajemniczy dźwięk "Łebele łebele kullullu". Ostatni żywy basior tak się bał, że postanowił nie spać jednak i go spotkała okrutna i chyba najokrutniejsza kara. Został powieszony na sośnie za wszystkie żyły. Po śmierci czwórki basiorów niektórzy podobno widzieli tą samice alfa wędrującą po tych terenach z nieodstępującym ją na krok dźwiękiem (teraz specjalnie sprawiłem, że owiał nas lodowaty wiatr) "Łebele łebele ku-llu-llu..." - na tym zaprzestałem mówić dorzucając do ognia trochę drewna. Niestety zimno które wykonałem było zbyt duże i płomień zgasł pogrążając nas w otchłani mroku. Każdy siedział cicho bo coś lub ktoś się do nas zbliżał. Po chwili ciszy postanowiłem pograć na nerwach reszty szepcząc cicho:
- Łebele łebele kullullu. - wymawiając te słowa ktoś przeraźliwie pisnął i zaraz ogień zapłonął wywołując prawie u każdego krzyk. Ni stąd ni zowąd pojawił się James.
- Aż taki straszny jestem? - zapytał.
<Kto teraz pisze xD?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz