wtorek, 26 lutego 2013

Od Liona

Siedziałem w jaskini.Nie było żadnej rozrywki.Nadchodzi jesień.Większość wilków się cieszy.Ja niestety nie.Nienawidzę jesieni.
Życie zaczęło się robić nudne.Po walentynkach Lana zupełnie mnie olała.Nie miałem przyjaciół.Żadnych.Spacerowałem po całym terenie watahy.Sam nie wiedziałem co zrobić.Nie mam znajomych z którymi mógłbym pogadać.Lana jest zajęta.Czas leci strasznie długo.Naprawdę nie wiedziałem co zrobić.Zacząłem się czuć niepotrzebny.Zdecydowałem się na próbę samobójczą,ewentualnie odejście z watahy.Jednak samobójstwo wydało mi się dużo lepsze.Znalazłem jakiś ostry kamień.Na wszelki wypadek zakląłem jadem kamień,żeby mieć pewność,że umrę.Przygotowałem się do odejścia w zaświaty.Wziąłem kamień i przeciąłem sobie żyłę.Wiedziałem,że umrę.Chciałem tego.
W pewnej chwili coś mnie ruszyło.Jakiś wilk patrzył się na mnie.
Miałem nadzieję,że jest za późno na ratunek.Jednak wilk zaczął mówić,że to tylko lekkie obrażenia.Zamknąłem oczy.Miałem nadzieję,że jednak się uda.

Obudziłem się w jakiejś jaskini.Wstałem,ale poczułem silne ukłucie.
Warknąłem.Wilk na końcu jaskini obrócił się do mnie.
-Musisz leżeć-uśmiechnął się.
-Po co to zrobiłeś?-zapytałem.
-Ale co?
-Po co mnie uratowałeś?

< Niech jakiś wilk dokończy>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz