-Najwyraźniej sam widziałeś-zachichotałam z rumieńcem.
-Być może... -To co ci będę jeszcze mówić? -No dobra,punkt dla ciebie. -Idziemy nad wodę? -Dobra? Poszliśmy w kierunku wodospadu.Oczywiście całą drogę przegadaliśmy,aż w końcu doszliśmy do celu.Stanęliśmy na brzegu i wpadłam na pomysł.Niby niechcący popchnęłam Desoto wprost do wody.Basior jednak nie pozostawał dłużny i zaraz po tym jak się wynurzył,pociągnął mnie za sobą.Kolejne minuty spędziliśmy nadal w wodzie,jednak w końcu wyszliśmy z wody i ułożyliśmy się trochę w słońcu trochę w cieniu. -Dam głowę,że ochlapałem ciebie bardziej-powiedział żartobliwie. -Chyba śnisz,to ja cię bardziej zmoczyłam. -Nie. -Tak. -Nie... -A właśnie że tak... Coraz głośniej się sprzeczaliśmy dla zabawy aż w końcu basior zaczął mnie łaskotać.Jakby wiedział gdzie mam łaskotki . -Dobra dobra,przestań!-piszczałam ze śmiechu,płacząc dodatkowo ze śmiechu. -Nie chce mi się!-zaśmiał się. -Litości! Przestał i znów mnie zaskoczył.Czemu?Cwaniak przygniótł mnie do ziemi z wielkim uśmieszkiem,który znam z minek brata. -Miałeś przestać-zauważyłam z lekkim rumieńcem. -Nie było mowy o tym-uśmiechnął się łobuziersko.Musiałam się zgodzić i zaśmiać. < Desoto,dokończysz?> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz