Wybrałam się porankiem na spacer.Jest jesień.Czyli wiadomo liście wpadają do oczu i musisz się ich pozbywać,idziesz pod wiatr który czochra Twoje futro...ale tak poza tym jest spoko.Zwiedzałam sobie las.Ubóstwiam to miejsce.Nagle kiedy miałam skręcacz w inną dróżkę usłyszałam odgłosy walki.Zakradłam się bliżej.Ujrzałam zakrwawioną Emi i wstrętną Shilę która z szyderczym uśmieszkiem szeptała jej coś do ucha.Wyszłam powoli zza głazu.Emi ledwo oddychała.Wysunęłam swoje pazury.Na niebie pojawiły się czarne chmury.No w końcu ja jestem ta pogodynka tak? Okay nie ważne.Shila spojrzała w górę.
-To Twój koniec Emi...-wyszeptała i już szykowała się do jakże zacnego i wstrętnego zabójstwa ale ja jej przeszkodziłam *huehuehuehuehue* Zaśmiałam się szyderczo i zrobiłam mój uśmieszek.Na niebie pojawił się piorun.W jednej chwili zamieniłam się w...iNSaNE.Poczułam wielką chęć do zabójstwa.Przekręciłam głowę w lewo. -Oj Shila,Shila,Shila,Shila,Shila...nie ładnie tak zabijać... Wadera wyglądała na przerażoną, -Ale spokojnie...zostaw Emi w spokoju a nic Ci się nie stanie -ODWAL SIĘ!-zaśmiała się -Huehuehuehuehuehue! Bardzo zabawne! A teraz już mi stąd-powiedziałam -Ha...ha...ha-zaśmiała się -Jak wolisz-powiedziałam obojętnie Zrobiłam chytry uśmiech po czym na nią się rzuciłam.Nie mogła się ruszyć. -Zostaw mnie w spokoju!-wrzeszczała Zrobiłam jej pazurem krwawy ślad:"iNSaNE ZUA Lucky ;3" Puściłam wilczycę a ona uciekła.Miałam na sobie ślady krwi.Potem zamieniłam się w Lucky (na zewnątrz po wyglądzie) jednak we wnętrzu nadal byłam iNSaNE.Za krzakami zauważyłam pewną postać która przybliżyła się.To był mój brat z Bremu. < Niech Desoto lub Damien i Bremu dokończą> | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz