poniedziałek, 25 lutego 2013

Od Vanessy

Wstałam wcześnie. Słońce dopiero wschodziło... Postanowiłam się przebiec. Biegnąc, zauważyłam niedaleko jakiegoś basiora. Zaczął biec równo ze mną. Wyprzedzałam go o głowę, jednak on po chwili robił to samo. Zerknęłam na niego kątem oka. Wydawał się znajomy. W końcu stanęliśmy naprzeciwko siebie.
-Howie jestem-przedstawił się. Oniemiałam. To ten sam Howie.
-Howie? To ja, Vanessa!-powiedziałam prostując się.
-Vanessa?! Ile to już czasu minęło??
-Nie wiem... Kilka miesięcy?-zaśmialiśmy się.
-Chcesz się przejść?-spytałam.
-Chętnie... tylko gdzie?
-Za mną-powiedziałam, a po chwili biegliśmy między drzewami. Szybko wymijaliśmy kolejne sosny. W końcu byliśmy przy granicy z jakąś watahą. Przeszliśmy granicę. Howie stanął niepewny.
-Spokojnie, tu nic nam nie zrobią-powiedziałam.
-Skąd wiesz?-spytał.
-Często tu przychodzę. Dość dobrze znam alfy tej watahy i wszystkich członków. No chodź, tu jest fajnie.
Poszedł za mną, a potem zostaliśmy tak na kilka godzin. W końcu podeszła do nas Rivera.
-Hej, jak się bawicie?-spytała.
-Dobrze-odpowiedziałam-A ty, Howie?
<< Howie, dokończysz?>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz