Marissa wydawała się jakaś zamyślona.
-hej... Marissa-powiedziałem, a ona się ocknęła.
-Justin? Co się stało?-spytała nieprzytomna.
-Chciałem Cię o coś zapytać...-powiedziałem.
-Tak? O co? Myślałam że już o coś mnie zapytałeś...
-Co? Nie... O nic Cię nie pytałem... Na razie,.,
-Ja chyba wiem, o co chcesz spytać-tym mnie zaskoczyła.
-Tak?
-Tak
-To o co chcę Cię spytać.
-Czy zostanę twoją partnerką.
Zarumieniłem się. Nie mogłem zaprzeczyć, chciałem o to spytać...
-Tak.., O to...
-To czemu nie spytasz jeszcze raz?
-Wiesz... Myślę... Że będzie dobrze, jeśli na razie nie będziemy razem...
-Znaczy że,... To koniec?-spytała.
-Marissa... Nawet nie było początku... Wiesz o tym...
-CO?! NIE! My mieliśmy być razem! Mieliśmy mieć razem szczeniaki!
-O czym ty mówisz, Marissa!? Nie wspominaliśmy o niczym takim! Nie jesteśmy nawet parą!
-Ale się zgodziłeś!-krzyczała.
-Na nic się nie zgadzałem! To Ci się przyśniło!!!
Tego było dla niej za wiele. Zapłakana uciekła.
<< Marissa?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz