-Witaj James.-powiedziałem.
-Witajcie, co was tu sprowadza ? -No bo ... Em ... My jesteśmy razem ... - powiedziałem dość niechętnie. -No właśnie ... - dodała cichutko Rose. -To wspaniale ! Idę to ogłosić watasze ! - powiedział uśmiechnięty. Zabrałem Rose do jaskini. Siedziała tam dość cicho. Usiedłem obok i przytuliłem ją lekko. Pocałowałem i zabrałem nad morze. Siedzieliśmy tam do wieczora. Potem pobiegliśmy na polanę. Z uśmiechem Rose zebrała kilka kwiatów. Później wróciliśmy do jaskini. Ja wybiegłem iż zapomniałem upolować coś na śniadanie. ~~na drugi dzień~~ Zjedliśmy śniadanie i usiedliśmy w kącie. Leciutko ją pocałowałem a z oka wyleciała jej łezka szczęścia. Przytuliłem ją czule. Rose się cieszyła. Chyba jej się to podobało... (tej części nie napiszę iż jest ona od osiemnastego roku życia ;p) Teraz już nie jestem prawiczkiem (: >Rose, dokończ< |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz