Wstałam dość wcześnie. Wydawało mi się to trochę dziwne.. Zawsze spałam długo. Otworzyłam oko i spojrzałam na miejsce, w którym powinna być Clove. Zamiast niej była tam jakaś ładna wadera. Zerknęłam na miejsce Peety. Jakiś obcy basior... Chwila... Skoro oni... To ja też... Jesteśmy dorośli!! Wstałam i rozejrzałam się. Wybiegłam po za jaskinię. Wszyscy jeszcze spali. Pobiegłam do wodospadu. Stanęłam i przejrzałam się w wodzie. No łaaał... Tak efektywnego wyglądu nie przewidziałam! Nagle usłyszałam pęknięcie gałązki. Odwróciłam głowę. Za mną stał jakiś basior. Widziałam go w dzieciństwie, ale... Nie znałam go jeszcze... Podszedł do mnie. Z jego oczu można było łatwo wyczytać, że nie chciał nikogo spotkać. Postanowiłam zagadać.
-Hej. My się chyba jeszcze nie znamy, co?-spytałam.
-Nie... -odpowiedział krótko.
-Jestem Narcyza. A ty?
-Lion... Nie dawno doszłaś?
-Co? Nie... Ja się tu urodziłam... Znasz może Chloe i Freda?
-Kojarzę mniej więcej. Jesteś ich córką?
-Tak... A ty? Jak doszedłeś?
<< Lion?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz