Doskonale ją rozumiem...Wiem jakie to uczucie...Ech...Stare czasy.
-Shila...Zawsze możesz przyjść do mnie i się wyżalić...
-No dobrze...Ale przez to nie odbiorę Arsusa!
-Wiem o tym...
Przytuliłam Shile.
-Muszę iść...-powiedziała i pobiegła w stronę jaskiń.
Ja wróciłam do Atosa.
-Atos,muszę lecieć...Pa.
-Cześć.-powiedział At i poszedł dalej.
Ja poszłam robić te swoje mikstury.
~W mojej jaskini~
Znalazłam magiczną księgę...Nudziło mi się.Otworzyłam na jakiejś stronie i poszłam zbierać zioła.
-*A więc...Pokrzywa,woda ze strumienia,nogi żaby (fujjjj!) i...serce kozy...*-myślałam.
Kto wymyśla takie bzdety?Cały czas o tym myśląc poszłam na poszukiwania rzeczy.
~Gdzieś tam,nie wiem gdzie~
Miałam już prawie wszystko.Brakowało mi tylko tego serca.Biegłam i nagle usłyszałam coś...Tak jak by ktoś się bił.Podeszłam bliżej...Nirvana i Shila się tukły.Jak najszybciej pobiegłam do mojej jaskini.Nie chciałam tego widzieć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz