~~~To było jeszcze przed dorośnięciem szczeniaków~~~
-Ciociu, jak się robi dzieci?-zapytała kiedyś Meg. Byłam przerażona tym pytaniem. Oczywiście nie odpowiedziałam-Zapytaj się medyka-wydusiłam. Nie potrafiłam jej tego wytłumaczyć. Mała pognała do medyków, a ja poszłam do moich dzieci. Musiałam im to powiedzieć, bo jaka by była ze mnie matka?
~~~ NASTĘPNEGO DNIA~~
Obudziłam się i... Moje szczeniaki dorosły. Uroniłam łezkę. Peeta wyrósł na silego basiora, a dziewczynki... cudne. Byłam taka szczęśliwa! Tylko teraz kwestia zamieszkania. Clove już się wyprowadziła, Peeta prawdopodobnie też się wynosi. Ale Narcyza... Poszłam do niej. Siedziała na legowisku i marzyła.
-Narcyzo... Myślałaś już o przeprowadzce?-zapytałam cicho.
-Wyprowadzka, no nie wiem...Chociaż może.-zastanawiała się.
-Kiedy się zdecydujesz, przyjdź do mnie.-powiedziałam.
-Okay.-szepnęła. Wstała i wyszła.
<< Narcyzo, gdzie poszłaś?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz