- Skayres... To dla ciebie. - powiedział podając mi naszyjnik. -
Za to, że przyjęłaś mnie z otwartymi ramionami.
- Ale...- uśmiechnęłam się. - Przecież jestem alfą, przyjmowanie wilków do watahy to w sumie mój obowiązek.
- Proszę, weź...- nie śmiało podniósł moją łapę i zawiązał na niej naszyjnik, przy czym nieco się zarumienił.
- Dziękuję.
Zapanowała cisza. Przez chwilę patrzyliśmy się na siebie, nie wiedząc co powiedzieć. James wyraźnie się stresował. W końcu ja też poczułam się niezręcznie. Spojrzałam na wodę, potem spowrotem na basiora. Przerywając ciszę, użyłam mocy i ochlapałam wilka, przy czym zaczęłam się śmiać.
- Ej! A to za co? - krzyknął.
- A tak. - uśmiechnęłam się.
- Przegięłaś! - i on też mnie ochlapał.
I tak zaczęła się nasza zabawa. Po około 5-ciu minutach wyglądaliśmy jak zmokłe kury, ale opłacało się. Potem zaczęłam robić bańki z wody i rzucałam w Jamesa, a on atakował mnie wodnym wężem. Następnie, kiedy w tym samym czasie rzuciliśmy w siebie wodną kulą, razem wpadliśmy do wody. Co prawda było płytko, ale jakimś dziwnym przypadkiem, fala popchnęła mnie i wpadłam na basiora tak, że on leżał na plecach, a ja na nim. Zaczęliśmy się śmiać.
- Heh...- zeszłam z niego. - Chyba już późno. - spojrzałam na niebo. Był wieczór. - Muszę zrobić obchód watahy.
- Jasne, nie będę Ci przeszkadzał.
Popatrzyłam się jeszcze chwilę na niego, po czym dałam mu buziaka w policzek. Ten ponownie się zarumienił, ale muszę przyznać, że wyglądał słodko.
- A to za co? - spytał.
- Za wszystko. - obróciłam się, machnęłam zalotnie ogonem i ruszyłam przed siebie. Po chwili odwróciłam się jeszcze i dodałam ostatnie słowa. - Do jutra. - po czym poszłam dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz