piątek, 25 stycznia 2013

Od Tęczy - CD historii Omegi

-Co się dzieje?!-krzyknęła Omega
Odwróciłam swój łeb a tam stał człowiek z strzelbą.Nagle człowiek wystrzelił i strzelił mnie w bok upadłam.
-Uciekajcie..-szepnęłam
-Chyba oszalałaś nie zostawimy cię tak.-wykrzyknęły Omega i Shila
-Zaufajcie mi... ratujcie swoją skórę.
Wadery niechętnie wybiegły pewnie myślały że to będzie ich wina.Patrzyłam na człowieka.Delikatnie warknęłam
-Jakaś ty piękna nigdy nie widziałam kolorowego wilka.-powiedział głaszcząc mnie
Wtedy miałam szanse ugryzłam go w rękę a on strzelił mi w łapę.Pisnęłam z bólu
-Masz być grzeczna.-krzyknął
Nałożył mi kaganiec i smycz,zaprowadził mnie do klatki i zamknął
-Nigdy nie widziałem takiego kolorowego wilka czy też psa dostane dużo kasiory.Mówiąc to wyciągnął z kieszeni jakieś pudełko coś na nim nacisnął i przyłożył do ucha.Później schował je do kieszeni.
-Za kilka minut przyjedzie twój nowy właściciel ale nie na zawsze.-zakpił człowiek
Chciałam rzucić się na klatkę i ją pogryźć ale miałam kaganiec i obroże która kopie prądem.Nagle usłyszałam kroki innego człowieka zaczął rozmawiać z tamtym.Moja klatka się otworzyła a smycz pociągnęła.
-No chodź na bazarze dostanę za ciebie więcej niż największy bogacz świata na oczy widział.-zaśmiał się ten drugi człowiek.Poszedł ze mną i wrzucił mnie do samochodu.Warczałam.W mgnieniu oka zatrzymaliśmy się a on mnie wyciągnął.Zawiązał mój kark sznurem a końcówkę sznura zawiązał o hak który wystawał z drewnianego koła.Mężczyzna zaczął wołać i przyszli jacyś ludzie.
-Zaczynamy od tysiąca kto da więcej za kolorową wilczyce.-krzyczał mężczyzna
Rozległy się krzyki ludzi nagle ktoś zawołał
-Pięćset milionów!
-Sprzedane!-krzyknął mężczyzna i rozwiązał mnie
Mężczyzna podał mnie temu drugiemu i zaczął mu coś mówić.Nagle zobaczyłam igłę nie wiedziałam o co chodzi,igła mnie ukłuła a ja robiłam się coraz śpiąca.Obudziłam się w klatce ale gdzieś indziej obok mnie rozbrzmiewały szczekania i warczenie psów jak i również wilków.
-Gdzie ja jestem..-powiedziałam jeszcze senna
-W klatkach..-powiedział jakiś pies klatkę obok krzywo się uśmiechając
-Hej.. mam na imię Tęcza i jestem wilkiem.-przedstawiłam się
-Ja mam na imię Alex jestem psem rasy foksterier.-wykrztusił z siebie
-Miło poznać.-powiedziałam lecz Alex nie odpowiedział.
Nagle moja klatka się otworzyła zaczęłam biegnąć prosto na człowieka w ostatniej chwili odskoczył a ja wbiegłam w jakieś małe drzwiczki.Drzwiczki za mną się zamknęły.Zaczęłam je drapać i warczeć na nie.Nagle otworzyły się inne drzwiczki z drugiej strony.Wybiegłam.Znalazłam się na takiej jakby arenie.Popatrzyłam w górę a obok pełno ludzi krzyczących.Nagle z przeciwnej strony wyszedł pies
-Dawaj Dobciu zabij ją.-krzyczeli ludzie
Pies się wkurzył i zaczął skakać po płocie który rozdzielał arenę od widzów pewnie nie spodobało mu się przezwisko ,,Dobcio''
-Hej.. jestem Tęcza.-wykrztusiłam z siebie
Pies mi podał łapę
-Ja mam na imię Morderca miło mi.-powiedział z chytrym uśmieszkiem
Podałam mu łapę ale wiedziałam co planuje.Morderca zaatakował mnie ale ja odskoczyłam rzuciłam mu się na grzbiet a moje kły zatonęły w karku Mordercy.Słyszałam piski.Zeskoczyłam z jego grzbietu.Wyczyściłam językiem krew z zębów i wyplułam.Patrzyłam na psa po czym zobaczyłam otwierające się drzwiczki pobiegłam tam i znalazłam się w środku budynku.Biegłam tak szybko że wbiegłam do swojej klatki i mnie zamknęli Alex patrzył na mnie zdziwiony.
-No co?-powiedziałam też nieco zdziwiona
-Z kim ty walczyłaś.-powiedział oszołomiony
-Z psem o imieniu Morderca.-wykrztusiłam
-Jak to możliwe że żyjesz.Tylko moja siostra mogła go pokonać.-wykrzyknął Alex
-A gdzie ona jest.-powiedziałam
Wtedy Alex się zasmucił.
-Ona jest.. w niebie.-odparł
-O.. przepraszam nie wiedziałam.-przeprosiłam z żalem
-Nie szkodzi..-powiedział Alex
-A co się tak w ogóle stało?
-Eh.Liza, znaczy moja siostra miała na imię Liza,najlepiej walczyła z Mordercą ksywa przez ludzi ,,Dobcio'' Mordercy te przezwisko denerwuję dlatego że Morderca to pies rasy Doberman.No więc Liza najlepiej z nim walczyła z całej grupy.Grupa to te całe pomieszczenie na przeciwko nas jest druga grupa.. jest ona naszymi wrogami każda grupa musi w swojej grupie mieć sojusze.Jeden wilk z jednej grupy a jeden z drugiej stawiają się w czoło w czoło w pojedynku na arenie psów.Nigdy dwa wilki z tej samej grupy.Ale to rzeczy Liza była najsilniejsza z naszej grupy.Pewnego dnia Morderca ją przechytrzył i zabił..
-Ojj.. współczuje.-powiedziałam
-Dzięki.A tak w ogóle to Morderca pewnie zostanie wygoniony bo może umrzeć z powodu karku jak dobrze zrozumiałem tego człowieka
-Tak z karku.-potwierdziłam
-A nie można się stąd wydostać.-zapytałam?
-Nie.. kraty są zbyt mocne żeby je pogryźć a ziemia twarda.-odpowiedział
-Hm.. ej słuchajcie mnie wszyscy teraz wszyscy ale to wszyscy kopiemy dziury okey?-zapytałam się
-Co to da?-wymamrotał jeden pies
-Może ziemia jest twarda ale przecież pod twardą znajduje się miękka więc dalej.-wykrzyknęłam.
Wszystkie psy popatrzyły się na mnie ale zaczęły kopać ja z resztą też.W środku nocy usłyszałam krzyk
-Miękka ziemia!
-Kopcie szybciej miękka ziemia tusz tusz.-wykrzyknęłam i kopałam co sił w łapach
Wszyscy się dokopali.O wschodzie słońca byliśmy już za budynkiem i wyszliśmy na zewnątrz.Zaczęliśmy uciekać do lasu bo blisko był las bo mógł nas ktoś zobaczyć.
-Dziękuje wszystkim którzy mi uwierzyli.-uśmiechnęłam się
-Teraz rozejdźcie się do domów lub gdzie chcecie ale daleko od ludzi.-dodałam
Wszyscy się rozeszli został tylko Alex
-Dziękuje ci,jesteś wielka gdyby nie ty..
-Nie dziękuj jestem po prostu pomocna i lubię pomagać.-przerwałam mu
-Może i nie mam ci dziękować ale ty na dziękowanie zasłużyłaś.-wtedy Alex mnie przytulił ja go też.
-Żegnaj.-powiedział Alex uśmiechnął się i odbiegł.Ja biegłam przed siebie nagle obok mnie pojawiły się znane mi tereny.Wbiegłam na mnie i znalazłam się w watasze.
-Tęcza?!-krzyknęły Omega i Shila
-Tak to ja.-uśmiechnęłam się a one rzuciły się na mnie i zaczęły mnie przytulać
-Ty żyjesz.-powiedziała Omega
-Co oni ci zrobili?-zaczęła pytać Shila
-Więc tak..-zaczęłam opowiadać im i innym wilkom co mi się przytrafiło wszyscy słuchali jak najęci
-Masz szczęście że żyjesz a co do przygody nie chciałabym takiej przeżyć.-powiedziała Shila
-Hehe.. ja musiałam.-uśmiechnęłam się
-A co z Toboe?-zapytałam się
<Omega,Shila?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz