Trochę zdziwiła mnie tym pytaniem. Nastała chwila milczenia. W końcu odezwałem się:
-Pinkie-musiałem przez chwilę zebrać myśli- Tak, chciałbym...-przybliżyłem się i pocałowałem ją. Ten dzień minął tak... szybko, a zarazem niespodziewanie. Dopiero co był ranek, a tu już zmierzch... Po zjedzonej kolacji, położyłem się na chwilę.
-co robisz?-spytała Pinkie.
-Wskakuj-odpowiedziałem
-Dobra...-powiedziała, kiedy już była na mnie-Ale nie wiem, do czego chcesz dojść.
-Trzymaj się, przejażdżka jakiej nie widziałaś nadchodzi.
-Za co mam się trzymać-spytała śmiejąc się.
-Za szyję! Bo za co innego?
-Fakt...-chwyciła mnie za szyję, a po chwili biegłem jak na skrzydłach. Nie biegłem jednak na teren główny, tylko nad wodospad. A raczej NA wodospad. Gdy byliśmy u góry, powiedziałem Pinkie żeby zeszła. Przed nami roztaczał się obraz całych terenów watahy.
-Ładnie?-spytałem.
<< Pinkie, podoba Ci się?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz