Na początku mała wilczyca jakby się mnie bała. Widać było, że mi nie ufała, a do tego powiedziała to na głos i zrobiło mi się trochę smutno, ale Arsus wytłumaczył, że jest ona nieśmiała. Po chwili rozmowy wadera nabrała pewności siebie, aż w końu wesoło merdając ogonem skoczyła na mnie i zaczęła ciągnąć mnie za ucho, przy czym cicho warczała. Ja, również merdając ogonem zaczęłam ją łaskotać.
- Emi... - upomniał ją Arsus.
- Przepraszam. - mała zeszła ze mnie i podeszła do brata ze skulonym ogonem.
- Nic nie szkodzi. Lubię takie małe wilczątka jak Ty. - i tutaj Emi znów się rozweseliła. - Ah, no dobrze. Chodźcie, przydzielę wam jaskinię.
Po drodze Emi cały czas siedziała na grzbiecie Arsusa i ciągnęła go za futerko, o czym świadczyły ciągłe upomnienia basiora. Do tego co jaskiś czas coś do niego szeptała, zdaje mi się, że na mój temat. Ale cóż, dzieci są ciekawskie, więc jej akurat to wybaczam. Kiedy już doszliśmy stanęłam na środku polany i obejrzałam się dookoła.
- No, to którą sobie życzysz jaskinię? - spytałam.
- A mogę mieszkać z Arsem? - spytała Emi.
- Ars? Jak słodko. - zaśmiałam się. - Oczywiście, że tak.
- To może weźmiemy...
- Tą! - wilczyca pobiegła do dość dużej jaskini i jak strzała wpadła do środka. - Chodź! - krzyknęła do brata.
- Dzięki za przyjęcie. - szepnął i poszedł do małej.
- Nie ma za co...- ja również poszłam w swoją stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz