Gdy słońce było już wysoko postanowiłem się powygrzewać w zimowym słońcu. Postanowiłem wybrać się na pobliski pagórek. Po drodze zauważyłem znajomą waderę. Ucieszyłem się na jej widok
-Trixie!- krzyknąłem po czym od razu do niej podbiegłem
- Ooo.. Caspian- usmiechnęła się - Gdzie idziesz?
- W sumie? Chcę powygrzewać się na słońcu - uśmiechnąłem się starając przewyższyć uśmiech Trixie
- Mamy zimę! Na słońce przyjdzie jeszcze czas!
- Jakoś nie przepadam za zimą..
- Ach taak?? To masz!- bez wahania rzuciła we mnie snieżką którą chyba już wcześniej zamierzała we mnie rzucić
- Ohh ty!- wrzasnąłem otrzepując się ze śniegu
- Oh ty co..? Hmm?- spytała lepiąc kolejną snieżkę tym samym dostając jedną ode mnie.
Rozpoczęła się zaciekła wojna na śnieżki. Dołączyło do nas jeszcze kilka wilków. Wszyscy na wszystkich! Jedną ze śnieżek dostałem prosto w twarz. Zamroczyło mnie i wpadłem na kogoś. Od razu otrzepałem się i zacząłem rzucać śnieżkami na wszystkie strony, nie patrząc w kogo i gdzie. Jedna niefortunnie trafiła w Trixie która upadła.
- Trixie?! Trixie nic Ci nie jest?! - podbiegłem do niej, ale dalej nie dawała żadnego znaku, że jest przytomna. Zauważyłem tylko jak jej łapa powoli zaczyna się zaciskać. Wiedziałem o co chodzi. Trixie wtarła mi ją prosto w twarz
- Ha! To taki rewanżyk!
- O ty!- zacząłem ją gilgotać
<Trixie? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz