- Słabo z nim. - westchnęła medyczka.
- Umrze? - spytała z przejęciem Marikko.
- Aż tak słabo to nie. - powiedziałam, a Youka poparła moje zdanie.
Po pewnym czasie medyczka wyszła pozbierać zioła, Vitani zaś poszła zapolować. W jaskini zostałam tylko ja, Marikko, Jackob i Leo, który nieufnie patrzył na rannego.
- Coś nie tak? - spytałam basiora.
- Nie, nie, skąd... - odparł, wciąż dziwne patrząc na Jackob'a.
- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. - szeptała samica delta.
- Ja również...
<Leo, Jackob? Wybaczcie, że tak krótko>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz