- To świetnie! Zapoznam Cię z innymi członkami watahy. - ruszyłam przed siebie, jednak Peter stał jak słup. - No chodź! - krzyknęłam i uśmiechnęłam się.
- Aaa, jasne, jasne.. - otrząsnął się i poszedł za mną.
- O, czekaj. - zatrzymałam się i zwróciłam do unipega, idącego koło nas. - Sailen, na Ciebie już pora. - szepnęłam, a klacz pokiwała twierdząco głową. Szybko wypowiedziałam zaklęcie, wciągające ją do medalionu. - Dobra, możemy iść dalej.
- Wow... Nigdy czegoś takiego nie widziałem.
- Unipega?
- Nie... Tego cacka. - wskazał na medalion.
- Na początku to był zwykły medalion, ale gdy spotkałam Sailen, która została zesłana dla mnie przez Boginię Zimę, jako towarzyszka i patronka, Isaly, członkini watahy dobrze znająca się na magii, sprawiła, że mogę nosić ją w medalionie. - wytłumaczyłam.
- A nie jest jej tam ciasno? - zaśmiał się.
- Nie. - zachichotałam. - Gdy wraca do medalionu, automatycznie teleportuje się do raju, a tam jest jej... No cóż, jak w raju.
Przez całą drogę wymienialiśmy ze sobą kilka zdań. Gdy doszliśmy, ogłosiłam, że mamy nowego członka i przydzieliłam mu jaskinię. Zazwyczaj prosiłam oprowadzających, by pokazali nasze tereny nowemu wilkowi, ale dzisiaj... Dzisiaj miałam ochotę sama to zrobić. Gdy już Peter wiedział co i jak, był wieczór. Przyznam, że wyjątkowo długo zeszło oprowadzanie mi go, ale nie żałowałam tego. Później basior odprowadził mnie do jaskini i pożegnaliśmy się.
~następnego dnia~
Obudziło mnie głośne pukanie do jaskini. Jako, że dopiero co wstałam, zanim podeszłam do gościa, szybko podbiegłam do lustra i uczesałam się, w między czasie żując liść mięty dla świeżego oddechu. Wszystko zajęło mi jakieś dwie minuty.
- Chwila! - krzyknęłam wypluwając liść mięty. Podeszłam do progu jaskini. - Peter? Cześć... - przywitałam się. - Co tu robisz?
- To może inaczej... Co tak długo? - zaśmiał się.
- Ee... No wiesz... Babskie sprawy.
<Peter? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz