Moja matka nie żyje i w dodatku to moja wina! Co ja zrobiłem?! Zamiast siedzieć w domu znikałem na całe dnia i nie dawałem znaku życia. Uciekłem z watahy. Wędruję już dobre dwa lata po świecie, miałem mnóstwo niesamowitych przygód które nauczyły mnie bardzo przydatnych rzeczy. Poznałem wiele watah, ale w żadnej się nie zatrzymałem na stałe. Boje się, że jak kogoś poznam, zranię go a historia się powtórzy.
Wędruję już kolejne lata, miesiące, tygodnie dni... Wszystkie powoli zaczynają się zlewać i tworzą całość. Wszystko już poznałem i nic mnie nie zaskoczy
Zatrzymałem się przy wodospadzie, usiadłem na brzegu i zacząłem mącić wodę łapą. Rozmyślałem o mojej przeszłości. Po moim policzku pociekła łza, wpadła do wody zataczając coraz większe kręgi na tafli jeziora. Gdy woda się uspokoiła w jej odbiciu zobaczyłem, że za moimi plecami jest.. UNIPEG?! Tak to był unipeg. Od razu odwróciłem się i przyjąłem pozycję do ataku. Ale co zobaczyłem kompletnie mnie oszołomiło, obok boskiego stworzenia stała wadera, nie walczyła z tym stworem tylko raczej się z nim.. bawiła? Wilczyca zauważyła mnie i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. Natychmiast otrząsnąłem się z "transu"
- Kim jesteś?! - spytała.
- A jednak, w życiu coś może mnie jeszcze zaskoczyć..- mruknąłem z uśmiechem.
- Co tam mruczysz?! - pytała dociekliwie.
- Jestem Peter, i nie mam złych zamiarów. Spokojnie panienko.
- Tylko nie panienko, jestem Nirvana.- rzuciła mi porażające spojrzenie. - Co tu robisz?
- Jestem tu by odpocząć, nie wiedziałem, że jestem na terenach czyjejś watahy.
- Ale jesteś na terenach Watahy Srebrnego Księżyca, jestem jej alfą. - powiedziała już spokojniej podchodząc do mnie.
- Cudowne stworzenie. - powiedziałem patrząc się na klacz.
- To Sailen, jest moją towarzyszką...Ty nie masz watahy?
- Nie, chodzę już po świecie dobrych parę lat...
- A czy... Chciałbyś dołączyć do mojej watahy? - zamurowało mnie, jeszcze nikt mnie o to nie zapytał, a byłem już we wielu watahach... Nastała chwila milczenia. Musiałem to przemyśleć, może czas już się osiedlić?
- Ja.. Emm.. Tak
- To świetnie! Zapoznam Cię z innymi członkami watahy.- wadera ruszyła przed siebie, ja stałem jak słup.
- No chodź! - krzyknęła obdarzając mnie promiennym uśmiechem.
<Nirvana? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz