wtorek, 30 kwietnia 2013

Od Skayres - CD historii Jamesa

Zabolały mnie słowa Jamesa... Bardzo. Chciał, żebym poszła do piekła i dała mu spokój. Stałam więc się niewidzialna i teleportowałam się do granicy piekła z niebem. Nie wiem, co chciałam zrobić... Głupia byłam. Po prostu nie mogłam znieść faktu, że mój ukochany nic do mnie nie czuje... Zaczęłam już podchodzić do karła, który najwidoczniej cieszył się moją obecnością. Zmaterializowałam się. Byłam coraz bliżej i bliżej, kiedy... Poczułam dotyk. Ktoś wziął mnie na łapy i przeniósł w inne miejsce, na wysoką chmurę. Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam kto... Dopiero, gdy się odwróciłam, spostrzegłam Jamesa i od razu lekko się uśmiechnęłam.
- Jam... <czy. Dżejm...> - zaczęłam, ale nie skończyłam, bo basior przerwał mi pełnym czułości i namiętności pocałunkiem.
- Skayres oczywiście, że chce być z Tobą! Kocham Cię na życie! Wybacz mi. - szeptał przytulając mnie.
Chwilę się jąkałam. Nie zdążyłam jeszcze poukładać sobie tego wszystkiego w głowie. Dopiero po kilku minutach zrozumiałam, co się tak właściwie stało. Odzyskałam partnera...
- Oczywiście, że Ci wybaczę. - powiedziałam, wtulając się w jego tors jeszcze bardziej. - Kocham Cię...
- Przepraszam za moje zachowanie, byłem głupi i...
- Ciii... - zatkałam swoją łapką usta basiora. - Co było, minęło. Nie mówmy o tym.

Przez kilka minut siedzieliśmy wtuleni w siebie, co chwila wymieniając się słowami ''kocham cię'' i całusami. Wreszcie byłam szczęśliwa. Wciąż nie rozumiem, jak mogłam być taka głupia i zerwać z moim ukochanym partnerem dla Brema. Owszem, on też jest fajny... I kocham go, ale jak przyjaciela.
- Kochanie, martwi mnie jeszcze jedno... - zaczął James po chwili.
- Cóż takiego? Przecież znów jesteśmy razem, szczęśliwi, tak, jak powinno być. - mruknęłam patrząc mu w oczy.
- Ale dzieci? Co z dziećmi? - spytał.
- Aaa... - straciłam uśmiech z twarzy. - Dalej mnie nienawidzą?
- Nie mów tak. - pogłaskał mnie po łapie. - Są tylko trochę obrażeni, ale przecież Cię kochają.
- Tak, na pewno... A wywnioskowałeś to po czym? Po ostatnim spotkaniu? - zapytałam z ironią w głosie i lekkim smutkiem.
- Chodź, najlepiej do nich pójdziemy. - zaproponował i pociągnął mnie za łapę.
- Stój! - krzyknęłam. - Nie... Nie chcę...
- Oj przestań. Obrazili się, bo się rozstaliśmy. Teraz na pewno Cię przeproszą. - uśmiechnął się.
- Nie jestem pewna... - pokiwałam przecząco głową.
- Idziesz i już.
- No dobrze... - westchnęłam.

Oboje teleportowaliśmy się do jaskini Nirvany, ale było tam pusto. Stres zżerał mnie całkowicie. Gdybym miała serce, słyszałabym teraz jego bicie. James złapał mnie za łapę i teleportowaliśmy się do jaskini Saphiry. Tam na szczęście siedziała cała czwórka. Na nasz widok trochę się zdziwili.
- Jesteśmy razem. - powiedział James, gdyż ja nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.

<Saphira, Asesino?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz