środa, 24 kwietnia 2013

Od Aslana-CD. historii Keiry,Teemi i Kaliki

Kiedy Diego z nas tak sobie żartował myślałem,ze rozerwę go na strzępy.Jednak chciałem zdobyć wreszcie te owce.W końcu Diego przestał żartować i zaprowadził nas do owiec.Upolowaliśmy owce i wróciliśmy do domu.Nie chciałem wracać z Diegiem więc razem z Kailki poszliśmy inną stroną.Przed jaskinią usiadłem z Kaliki.
- Aslan? - zapytała.
- Tak Kaliki?
- Chyba chciałeś mnie o coś zapytać? - powiedziała.
- Kiedy...
- No podczas wyprawy po wełnę.
- A no tak!
- Więc...o co chciałeś mnie zapytać?
I miałem właśnie zacząć mówić gdy usłyszeliśmy huk kilka metrów dalej.Zszokowani obróciliśmy się i ujrzeliśmy Keirę.Całą w krwi.
-Keira! - krzyknąłem i podbiegłem do niej.
Słychać było wrzaski dzieci.
-Kaliki leć po medyków! - po tych słowach Kaliki czym prędzej odbiegła - Keira,Keira słyszysz minie? - mówiłem do umierającej (albo nie żyjącej) Keiry.
Trzymałem ją w łapach,nie wiedziałem co robić.Z oka wypłynęło mi kilka łez,ale szybko się opanowałem,bo przybiegli medycy.Odsunąłem się i z dziećmi i z Kaliki patrzeliśmy co się dzieje.Po jakimś czasie medycy stwierdzili zgon.Ciało Keiry zostało zabrane,a ja oszołomiony.wstałem i powoli zacząłem iść do jaskini.Kaliki do mnie ch6yba coś mówiła,ale ja nic nie słyszałem.Położyłem się na nowym łóżku i rozmyślając spędziłem resztę dnia...

~~Rano~~

Rano nadal wstrząśnięty wczorajszym zdarzeniem wyszedłem z jaskini.Obiecałem kilka dni temu pomóc dzieciom szukać jaskiń,ale dziś nie mogłem tego zrobić.Poszedłem do lasu.Szedłem sobie gdy ujrzałem tłum wilków.Przecisnąłem się i...Zobaczyłem nie żyjącą Asii.Nie wiedziałem co zrobić.Chciałem tam podejść jednak Teemi mi nie pozwoliła.Obwiniała mnie...Patrzałem na Asii.Powróciły do mnie dawne wspomnienia.Jak to się w niej zakochałem,jak odzyskała wzrok,jak urodziła dzieci...i tak nagle wszystko prysło.Teemi wygoniła całe zbiegowisko,jednakże ja odsunąłem się tylko w krzaki.Po pewnym czasie podszedłem do mojej córki.
-Odejdź stąd! - warknęła.
-Teemi...
-To twoja wina!To przez ciebie! - rzuciła się na mnie,ale ja chwyciłem ją i spojrzałem jej w oczy mówiąc:
-Teemi...Zrozum to niczyja wina...
-Nie! - wyrwała się i spojrzała na nadchodzącego Ksandera,Oriona i Evelyn. - Chodźcie ze mną. - zwróciła się do nich.
-Gdzie? -zapytała Evelyn.
-Odchodzimy.
-Czemu? - zapytał Ksander.
-Macie zamiar żyć u jego boku? - wskazała na mnie. - Chodźcie ze mną.
-Nie...Dzieci zostańcie... - spojrzałem na nie.
-Nie,nie słuchajcie go! - warknęła Teemi.
-Ja zostaję. - powiedział Orion przybliżając się do mnie.
-Ja też. - powiedziała Evelyn.
-A ja...Ja nie...ja też odchodzę z Teemi. - powiedział Ksander.
-Czemu? - zapytał Orion.
-Teemi ma rację... - powiedział i razem z Teemi zaczęli iść.
-Dziś straciłam nie tylko matkę,ale i ojca i rodzeństwo... - dodał Teemi po czym zniknęła.
Ja przypomniałem sobie o samobójstwie Keiry i Asii...Wróciłem bez słowa do mojej jaskini i znów położyłem się na łóżko.Co chwilę przyszły do mnie dzieci,ale ja nic nie odpowiadałem,ja nie mogłem...Popadłem w depresję...

<Kaliki?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz