Czekałam na Jamesa. Gdy mi się to znudziło, poszłam walczyć. Załatwiłam kilka wader. Zmęczyłam się trochę. Położyłam się w krzakach. Niemal usnęłam, gdy nagle usłyszałam wołanie
-Grami! Grami! Ami! Gdzie jesteś? -Tutaj! - krzyknęłam i wpadłam na Jamesa. Zapytałam: -Gdzie byłeś? -Yy.. Ghmm.. W... W piekle - powiedział, jakby chciał coś przede mną ukryć -I co? Po co tam poleciałeś? -Chciałem się dowiedzieć, kto cię opętał. -Aha. Wiesz już? -Nie.. -Szkoda. Masz już kogoś na oku? -Nie. Trzeba szukać... -Tak. To ty idź i poszukaj, a ja się trochę rozgrzeję. -W jakim sensie? -Załatwię kogoś. Na wszelki wypadek nie odchodź za daleko, ten ''ktoś'' może mnie ponownie opętać w każdej chwili. -Spoko. Jakby co, krzycz. -AAAAAAAAA! -Co się stało??!!! -Nic, chciałam tylko poćwiczyć Hihi! -Grrr... - Warknął i poszedł. Ja walczyłam, walczyłam, walczyłam... Nagle usłyszałam wołanie, to był chyba James. Pobiegłam w stronę głosu. I tam spotkałam Jamesa, który nie szukał. Gdy mnie tylko zobaczył, podbiegł do mnie i... < James? Sorki, że takie krótkie> | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz