niedziela, 31 marca 2013

Od Alkiva

Nienawidziłem mojej starej watahy... To było jak - kolejny dzień jak przeżyje obelgi w watasze. Postanowiłem, że kolejna obelga, którą usłyszę spowoduje moją natychmiastową wyprowadzkę. Oczywiście żaden wilk nie słuchał tego co mówię (z resztą nie mam im tego za złe, ponieważ te wilki były samotnikami i walczyły o wszystko. A wy się dziwicie, że ja tak wyglądam...  )
Oczywiście... Wstałem dość wcześnie, jednak za późno na polowanie. Od razu poszedłem nad jezioro się napić. Oczywiście był tam ON... (Ten ON się zaraz wyjaśni kto to) Ten ON to był mój brat bliźniak... Oczywiście niestety, bo w odróżnieniu ode mnie, on nie miał za grosz szacunku do innych. Był arogancki, bezczelny i wredny, ale rodzice i tak go bardziej kochali ode mnie... Zapomniałem dodać, że w watasze byłem jednym z dwóch synów Alfa. Pomimo to, jak już wiecie wszyscy traktowali mnie bezczelnie. Wracając do tematu: Ja piłem z jednego końca małego źródełka, on z drugiego. Piliśmy w milczeniu, do czasu. W końcu ani ja, ani on nie wytrzymaliśmy. On zaczął mnie obrażać na wszystkie możliwe sposoby, a ja mu się tym samym odgrażałem. Przypomniała mi się moja obietnica wobec mojej duszy więc odpowiedziałem mu ostatnie słowo i pobiegłem. Po drodze upolowałem jelenia. Był średniej wielkości, ale za to był bardzo tłusty. Myślałem, że dotarcie do nowej watahy zajmie mi może 1 czy 2 dni, ale nie 2 miesiące! Byłem brudny, mokry i głodny. Straciłem resztki moich nadziei. Nagle stał się cud. Spałem sobie niesmacznie, aż usłyszałem czyjeś głosy. Jak się potem okazało były to głosy Nirvany i Arsusa. Zerwałem się na równe łapy, aż ta dwójka podskoczyła z przerażenia. Rozmawialiśmy dłuższą chwilkę. Wadera zauważyła, że jestem głodny i brudny. Chyba się mną przejęła, bo zaczęła rozmawiać ze swoim partnerem na mój temat. W końcu się mnie zapytali:
- Czy chcesz dołączyć do naszej watahy?
- Z chęcią??? Yyy to znaczy z chęcią!
Zaprowadzili mnie do mojej nowej jaskini i spytali:
- Chcesz żeby cię oprowadzić?
Podziękowałem, bo teraz najważniejsze było łóżko i jedzenie.
Nirvana ostrzegła mnie, że teraz jest wojna, więc nie mogę długo spać. Troszkę mnie to zasmuciło, bo w mojej starej watasze też była wojna i mi się ona przypomniała. Nie dałem tego po sobie poznać i powiedziałem:
- Jak trzeba będzie walczyć, to będę walczył!
- To dobrze... - odpowiedziała i sobie poszła.
Przyszedłem akurat na porę obiadową. Najadłem i napiłem się. Poszedłem spać. Mój sen przerwała mi pewna wadera. Zaskoczyła mnie pytaniem, które brzmiało....

< Dokończy któraś wadera? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz