Środek wojny...Pierwsza wojna w mym życiu...Nie wiem jak się zachowywać,ani nic...Walczyły,gdy nagle zobaczyłem jakiegoś wilka i waderę.Ona była ranna w łapę,a tamten debil jeszcze ją chciał zabić.Bez wahania naskoczyłem na niego i zabiłem.Wadera przemówiła:
-Dzię-Dziękuję.
-Nie ma za co.Poczekaj pomogę ci. - powiedziałem i waząłem ją na ręce.
-Jak mas zna imię? - zapytałem pierwszy
-Shine.A ty?
-Ja Asterio. - odpowiedziałem trochę nieśmiało...Nie za bardzo podoba mi się to imię.Szliśmy powoli do pobliskich krzaków, by odpocząć.
Gdy dotarliśmy na miejsce, zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i niczym.Usłyszałam cichutki
szelest.I zobaczyłam wielkiego basiora.
-Asterio uważaj! - krzyknęła Shine.
Wadera popchnęła mnie w inną stronę,a sama została ''napadnięta''.Po chwili go zabiła i leżała na ziemi jak trup.
Zabrałem ją z tam tond do mojej jaskini.Wyciągnąłem bandaż i opatrzyłem ją.
~Po przebudzeniu się wadery~
Stałem i patrzyłem jak inne wilki się biją i zabijają.Nagle rozległ się jakiś krzyk.Krzyczała Shine.Pewnie jeszcze nie doszła do siebie.Musiałem z nią tam zostać.Mam dość dużą jaskinię,więc przenieśliśmy się do dalszych części jaskini.
-Jesteś bezpieczna...-powiedziałem.
Wadera tylko uśmiechnęła się słabo.
-Dzię-dziękuje jeszcze raz za troskę...-powiedziała.
-Nie ma za co...
W tej chwili do jaskini wpadł jakiś wilk...Chyba gamma wrogiej watahy.
-Czego tu szukasz?!-zapytałem wychodząc z cienia.
-Twojej i tej pięknisi śmierci!-krzyknął i skoczył na mnie.
~Po jakiś 5 minutach~
Biliśmy się zaciekle,ale w końcu wygrałem i go zabiłem.Shine cały czas się patrzyła na nas.Chciałem oszczędzić jej tego widoku,ale nie mogłem...W końcu to wojna...Nagle wadera zemdlała.Podbiegłem do niej.Miała otwarte oczy i jeszcze przewrócone,tak że było tylko widać białka.Wierciła się ciągle.
~Po jej przebudzeniu~
Obudziła się już,a ja ją szybko zapytałem:
-Czy coś Ci się śniło?
< Shine?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz