-Spójrz, jakie one są słodkie! Mają takie niewinne, śliczne minki...-rozczulałam się.
-Wiem, wiem... Od razu widać kto jest ich matką. Kocham was wszystkie. -My ciebie też.. Nie musieliśmy nic więcej mówić, ponieważ żadne słowo nie wyrażało naszego bezgranicznego szczęścia. Patrzyliśmy się jedynie na te małe ślicznotki co jakiś czas przytulając je i całując. Dziwiłam się, że tak bardzo obawiałam się tego związku. Jestem pewna, że lepiej nie czułabym się z żadnym innym basiorem. Dobrze się stało, że zostawiłam Toboe'go Tęczy, ale nie wiedziałam czy są razem czy nie. Moje rozmyślania przerwał śmiech Lucasa. Pokazał na Fresię, która leżała na brzuchu i wymachiwała łapkami. Wyglądało to przekomicznie. Również się zaśmiałam, a Alyssa by zwrócić naszą uwagę stanęła na łapkach, co skończyło się upadkiem na ogon tatusia. To również wywołało salwę śmiechu. Resztę dnia spędziliśmy podobnie, jedynie przyglądając się naszym pociechom. -Jaka ona kolorowa... Ile ja bym dała za taką sierść..-powiedziałam o Fressi. Przeturlała się akurat przed naszymi oczami. -I tak jesteś piękna - odparł Lucas i pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek i mocniej się w niego wtuliłam. -Wiesz, nigdy nie byłam szczęśliwsza... -Ja też.. Wiedziałam, że niczego więcej mi nie potrzeba. Mam kochającą rodzinę i wspaniałych przyjaciół. Chociaż może przydałyby mi się jeszcze wnuki, ale to może trochę poczekać, aż nacieszę się własnymi dziećmi. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz