Gdy Aly powiedziała, że reszta szczeniaków też może gdzieś się teraz pałęta prawie dostałem szału. Od czego są do cho*lery te opiekunki?! Miały pilnować szczeniaków, a ja dowiaduje się, że każdemu się nudziło i może uciekły -.- Wziąłem ranną waderę na grzbiet i popędziłem do medyków, wcześniej rozprawiając się z basiorem, który skrzywdził Alyssę.
Youka szybko opatrzyła jej rankę dzięki czemu miałem więcej czasu, by dostarczyć ją opiekunkom. Mała zadawała wile pytań co trochę mnie irytowało, ale w końcu jest szczeniakiem na polu bitwy. Gdy dotarliśmy do opiekunek zdjąłem ją z siebie. - Mogę iść z tobą, prawda??? - zapytała robiąc minę bezdomnego psiaka. - Nie. - odparłem stanowczo. - Ale proszę Pana... - skarciłem ją wzrokiem. - Derek... Proszę! Przecież z tobą będę bardziej bezpieczna nić z opiekunkami! - Nie. Ja muszę walczyć. - Nie jesteś wojownikiem tylko prywatnym ochroniarzem! Mama mi powiedziała. - tutaj zacząłem poważnie myśleć. W sumie... To prawda, że ja za pewnie jej większe bezpieczeństwo. Opiekunką powiem, że ją bronie. Będą mieć o jednego szczeniaka mniej do pilnowania. - Dobrze, ale i tak muszę powiedzieć dziewczyną, że Cię zabieram. - małą mimo, że była wojna ucieszyła się. - Wchodź. - powiedziałem nachylając się. Aly wdrapała się na mój grzbiet, a ja wszedłem do opiekunek. - Aly gdzieś ty była! Szukałyśmy Cię! - powiedziała Pinkie. - Nie przejmujcie się. Od teraz ja będę jej bronić, bo jak widać nie wyrabiacie. - powiedziałem surowo. - Gdzie Fressia? Ją też mogę zabrać. - Derek my... Ona zniknęła... Nawet nie wiem kiedy... Zaraz po tym jak wybiegła Alyssa zniknęła Fressia. Jedna z opiekunek poszła jej szukać. - No Was chyba poje... - uciąłem, bo jaskinia była pełna medyków. - Trzymaj się Aly. - szepnąłem i gdy wadera mocno wbiła łapy w mój grzbiet jak strzała ruszyłem na zewnątrz w poszukiwaniu jej siostry. Żeby uniknąć zagrożenia biegałem po drzewach, ale i tak nie długo byliśmy bezpieczni. Już po kilkudziesięciu metrach zauważył nas jakiś basior. Rzucił kulą ognia w drzewo tak, że spadliśmy. - Schowaj się tam! - krzyknąłem do małej wskazując na dziuplę w drzewie. Podsadziłem ją, a gdy weszła szybko zakryłem dziurę warstwą lodu. - I tak jej nie uratujesz. - zaśmiał się. Nie czekałem dłużej tylko skoczyłem na niego z pazurami. On odmachnął się raniąc mnie pod okiem. Miałem tam 3 ślady pazurów -.- Moja piękna, nieskazitelna twarz... Basior przegiął. Wbiłem mu pazury w plecy i rozerwałem skórę wyrzucając w dal. Potem to samo robiłem z brzuchem i karkiem. Czekałem, aż troszkę się wykrwawi by przygnieść po chwili jego obleśną głowę. Wróciłem do Aly i zauważyłem, że ona wszystko obserwowała. Widziała co zrobiłem z tym wilkiem. Biedna... - Derek masz coś pod okiem! - krzyknęła rozmazując krew pod okiem. - To nic. Wskakuj. - gdy weszła. - Gdzie może być Fressia? Trzeba ją ratować. < Aly, gdzie twa sis?> | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz