Trochę zdziwiło mnie, że Grami podobno ktoś kontrolował. Po o miałby to robić? Ale z czasem coś głupiego zaczęło mi świtać. Kontrolował ją jakiś duch. A jakiemu duchowi zależy by zrujnować tą watahę? Temu samemu, któremu nawet po śmierci zależy na względach Skayres - Starkowi. Może i głupie, ale logiczne.
- Co się stało? - spytała. - Nic... Nie ważne. - powiedziałem i odleciałem nie zważając na samicę. Musiałem jak najszybciej dotrzeć do piekła jednak wpierw musiałem otrzymać zgodę Najwyższego. ~w drodze do raju~ Gdy trójgłowy pies wpuścił mnie przed oblicze Wilczego Króla padłem na kolana i zacząłem modlitwę. Po jej skończeniu: - Wilczy Królu... Proszę Cię o zgodę na wejście do piekła. - Po co? Czy, źle żyje Ci się tutaj James? - Nie. Chodzi o to, że w watasze w której byłem za życia wybuchła wojna. Jedna z wader twierdzi, że jakiś duch nią kontrolował i kazał zaatakować samca alfę wrogów. Chcę iść do Blood'a i dowiedzieć się kto opętał moją koleżankę. - James... Zawsze miałeś czyste i pełne honoru serce. Pozwalam Ci zejść do piekła i wiedz, że będę Cię pilnował. - w tej chwili podziękowałem, złożyłem jeszcze jedną modlitwę i zszedłem do ciemnego królestwa. ~po piekle~ W piekle nie dowiedziałem się nic ważnego. Blood kazał mi się wpierw wychwalać, a później rzekł, że zesłał w ostatnim czasie wiele demonów na ziemię i nie wie (jasne... -.-), który opętał Grami. Później z szyderczym uśmiechem odesłał mnie na ziemie. Zacząłem szukać Grami, aż w końcu ona mnie znalazła i powiedziała... < Grami?> | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz