Od kilku miesięcy jestem niedoszłą, szczęśliwą mamusią. Mam w brzuchu szczeniaki i wszystko jest okey. Z Loganem układa mi się świetnie. Ona kocha mnie, ja jego. Nie potrafię doczekać się porodu chce, aby nastąpił jak najszybciej. Codziennie jem tylko to co zdrowe. Zdarzają mi się huśtawki nastrojów, ale czemu akurat teraz... Czemu wojna?! Nie mogli poczekać, aż nw... Ktoś inny zajdzie w ciąże? Teraz siedzę w jaskini z Emi i Devil. Tą drugą niezbyt znam, ale wydaje się sympatyczna. Z Emi się przyjaźnie i w sumie jest okey.
- To... W którym tygodniu jesteś? - zapytała mnie Emi.
- Hm... 50 dzień. Za jakieś 2 tygodnie rodzę. - uśmiechnęłam się głaszcząc brzuch. Zaczęłyśmy rozmawiać, aż do jaskini wdarł się jakiś basior.
- No miłe panie... Czas pożegnać się z tym światem. - za chichotał.
- Co robimy? - krzyknęła Devil.
- Nie wiem! - odparła Emi.
- Mam pomysł, ale odsuńcie się. - powiedziałam przykładając od ust naszyjnik (nie wspominałam wcześniej, ale Calipso przeniosła się do talizmanu podarowanego mi przez Logana) i szepcząc. - Calipso jesteś mi potrzebna. Chodź.
Z medalionu zaczęło bić lekkie pomarańczowe światło, później zaczęło się dymić, aż w końcu wyłoniła się Calipso - mój feniks.
- Saphi co jest? - zapytała.
- Calipso zrób coś! - wrzasnęłam. Ona się odwróciła do wroga, a ja podbiegłam do dziewczyn. - Skryjcie się za mną. - nie trzeba było mówić im 2 razy.
Emi i Devil schowały się, a Calipso podpaliła całą jaskinię. Ogień "wylewał" się z każdej szczeliny. Na mnie nie działał, bo po:
1. To moja towarzyszka.
2. Mam moc ognia i sama mogę stać w płomieniach.
- Już po wszystkim. - powiedziałam do Devil i Emi. - Calipso dziękuję.
- Nie ma za co... - szepnęła. Wyglądała okropnie. Jej elegancji wygląd zmienił się nie do poznania.
- Calipso wyglądasz strasznie... Wracaj do medalionu.
- Saphi... Jestem zbyt... Słaba. Zobaczymy się... Za kilka dni... - powiedziała i zmieniła się w proch. Pierwszy raz byłam przy jej spopieleniu.
- I co teraz? - szepnęłam do siebie pod nosem. - Emi podaj proszę mi ten kamień. Leży obok Ciebie. - szepnęłam i odbierając kamień zerwałam naszyjnik z szyi.
- Co robisz? - spytała Devil.
- Szczerze? Nie wiem. - wypalając kamień na kształt miski. Potem wsypałam do niej prochy mojej towarzyszki. W tej chwili do jaskini wbiegł Logan.
- Widziałem ognień! Jak najszybciej tutaj dotarłem! Co się stało? - wyjaśnienie wszystkiego Loganowi było dość krótkie.
- Kochanie musisz pomóc mi dostać się do świątyni ognia. - powiedziałam całując go. - Wiem, gdzie to jest... Potrzebuję ochroniarza.
< Logan, pomożesz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz