Chodziłam sobie po terenach watahy. Pierwszy raz mogłam zapuścić się tak daleko. Teren watahy jest cudowny! I w dodatku ta jesień...po prostu, cudnie. Na pierwszy raz poszłam na polankę, leżałam sobie i słuchałam śpiewu ptaków. Następnie wybrałam się nad wodospad. Postanowiłam trochę popływać. Pływałam dość długo, było świetnie. Po czym wyszłam i czekałam, aż futro mi wyschnie.
~parę minut później~
Futro już mi wyschło. Postanowiłam, że wrócę do domu. Szłam w stronę jaskini. Widziałam po drodze ze 3 malutkie szczeniaki, przypomniało mi się jak ja byłam takim małym szkrabem, gdy miałam rok...a....te czasy....jak było się szczenięciem. Rozmarzyłam się trochę gdy podszedł do mnie jakiś basior.
- Cześć. - powiedział. - Nie widziałem Cię tu wcześniej.
- ... - milczałam nie nazałam go i nie widziałam go wcześniej. - Ja Ciebie też.
- Heh... Axl. - podał mi łapę.
- Renesme. - również mu podałam.
- Może przejdziemy się na spacer skoro się nie znamy? - zapytał się
Tochę nie byłam pewna, przecież nie znałam go i nigdy wcześniej go nie widziałam. Jednak nie wyglądał on podejrzanie, i chyba należy do watahy. Po chwili zastanowienia odpowiedziałam.
-Tak, jasne - powiedziałam niepewnie - ale gdzie pójdziemy?
Zapytałam się Axl'a.
-No, może na polanę ?
-Dobra.
Poszliśmy na polankę. Jak doszliśmy usiadłam na małej skale, a Axl obok mnie.
-To co teraz robimy ?
<Axl? Sorry, że takie krótkie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz