-Zostaw ją! - krzyknąłem
-Bo co? - zapytał kpiąco, nie czekałem długo -Bo jak nie chcesz po dobroci to będzie siłą! -powiedziałem po czym naskoczyłem na niego i tak to on teraz leżał, a łopatki wbijały my się w ziemię -I co?... Nie ładnie tak męczyć słabszych....- powiedziałem -Ale ty nic nie... - nie zdążył dokończyć kiedy pazurem przejechałem po jego krtani -No i co? Ucichłeś jakoś... - wadera zaczęła się cichutko śmiać a ja nie czekałem aż basior się wykrwawi wgryzłem się mu w szyję, a kiedy nie żył to podbiegłem do Sam -Nic Ci nie jest? -zapytałem -Nie.... -Na pewno? -Na pewno... a co ty się tak o mnie martwisz? -Bo chyba walczyć to ty nie za bardzo umiesz.... < Samantha? ;3> | |||||||||||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz