~~Kilka tygodni temu~~
Kocham Emi ponad życie i bardzo chciałbym mieć z nią szczeniaki. Szkoda tylko, że moja partnerka nie ma żadnych objaw ciąży. -Co się odwlecze, to nie uciecze-pocieszyła mnie. Było z nią znacznie lepiej. Wszystkie rany prawie się zagoiły, ale i tak ledwo chodziła. Pewnego dnia odwiedzili nas Nirvana, Arsus i kilka innych wilków. Nowa alfa poszła z jakąś waderą i zaczęły rozmawiać. Cały czas siedziałem przy mojej partnerce. Po chwili podszedłem do Nirvany. - Co masz zamiar zrobić z Shilą? - spytałem. - Nie wiem... - Jak możesz nie wiedzieć?! Ona skrzywdziła moją kruszynkę! - krzyknąłem już nieco rozzłoszczony. - Wiem, że Ci z tym ciężko... Ale postaw się na miejscu Shili... I na moim. Co byś zrobił?-zapytała. Najwyraźniej myślała, że dam jej jakąś sensowną odpowiedź. -Wypruć flaki, rozszarpać futro i zawiesić na najwyższym drzewie w watasze-oparłem-Nie wiem. Nie jestem alfą, nie przejmuję się takimi rzeczami. -Szkoda, bo naprawdę nie mam pojęcia co z nią zrobić-mruknęła pod nosem. ~~Dzisiaj~~ Emi całkowicie wyzdrowiała. Codziennie chodziliśmy na spacery, wspólnie polowaliśmy... Fajnie jednak by było mieć maluchy. Dzisiaj rano Emi wybrała się do medyków, bo strasznie źle się poczuła. Poprosiła, abym został w domu. Zgodziłem się, przez co zostałem sam na sam z moimi myślami. A jeśli się czymś otruła? A jeśli się skaleczyła? a jeśli... Nie, to raczej mało prawdopodobne. Po chwili wróciła Emi. -I jak co ci jest?-zapytałem od razu. Przytuliła się do mnie ze łzami w oczach. -Ja... ja...-jąkała. śmiała się i płakała jednocześnie. -Co ty?-zapytałem troskliwie. Delikatnie ją pocałowałem. -Ja jestem w ciąży!-krzyknęła. Spojrzałem na nią oniemiały. Czyli, że jak Emi jest w ciąży, to ja zostanę ojcem? Powoli zaczęły docierać do mnie pierwsze myśli, byłem w szoku. Moje marzenie się spełniło! Także zacząłem płakać i śmiać się. Coś cudownego! -To... teraz trzeba będzie zrobić remont.-zauważyłem. << Emi?>> | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz