Rozmawialiśmy z Kely na przeróżne tematy.Potem ona sprowadziła medyka,który stwierdził,że mogę już chodzić.Wyszedłem z Kely na spacer.
Tam znów zaczęliśmy rozmowę.Opowiadaliśmy kawały i takie tam.Nagle zobaczyliśmy wielki wąwóz.Chyba się zagalopowaliśmy,bo nie pamiętam tego terenu.Jednak mimo dużej głębokości wąwóz wyglądał przyjaźnie.
-Schodzimy?-zapytała Kely.
-Jasne-uśmiechnąłem się.
Z pomocą swoich mocy zeszliśmy w głąb.Nagle zobaczyłem blade fioletowe światło.Kely też je dostrzegła i poszła za nim,a ja za nią.Znaleźliśmy się w wielkiej,chłodnej fioletowej jaskini.Po środku znajdowała się olbrzymia dziura.Coś w niej błysnęło.Zauważyłem zaciekawienie w oczach Kely.Zleciałem do dziury.Leciałem dobre pięć minut,gdy nagle błysnęło to,co przedtem.Chwyciłem to w łapę i szybko wyleciałem na powierzchnię.Kely ucieszona przyglądała mi się.Ona miałą takie piękne oczy...Otworzyłem łapę.W niej błyszczał mi amulet.Wyglądał tak:
http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSJOd74qSTc4hWw9tmwaBAJbt6dan1dHzAXwfdZjrDa_8XRykohPg
-To dla ciebie-Wręczyłem Kely amulet.
< Kely,co ty na to?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz