Kap, kap, kap.
Deszcz padał już od 2 godzin. Słońce zaszło już dawno więc nic nie widziałam. Korony drzew szeleściły nad moją głową. Usiadłam pod drzewem. I gdzie to wspaniałe życie, co?! - zapytałam siebie w myślach. Bycie człowieko-wilkiem nie jest dla mnie. Albo wilk albo człowiek. No niestety... Jestem tym dziwnym czymś u nic tego nie zmieni... Nie... Nagle zza krzaków wyskoczyła wadera. Była bardzo ładna. Białe futro i... Chwila, o czym ja mówię?! Ehh... Nieważne.... Wadera zaczęła warczeć i ugryzła mnie w kostkę. - Ej, zgłupiałaś?! - warknęłam. Wadera rzuciła się na mnie. W ostatniej chwili zmieniłam się w wilka. Wadera odskoczyła i popatrzyła na mnie. Miała dziwny wyraz twarzy. No tak... A później wszystko jej wyjaśniłam. No... I teraz jestem w jej watasze.... Tak....... Ale to jeszcze nie koniec. Wadera nazywała się Nirvana. - Dobrze. Od teraz należysz do Watahy Srebrnego Księżyca. - powiedziała Nirvana. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 2 tygodnie później ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Promienie słońca padały mi na twarz. Słońce właśnie wstawało i rozpoczynało swoją wędrówkę po niebie. Chłodny wiaterek kołysał liśćmi i koronami drzew. Pająki kończyły swe sieci nakrapiane rosą. Wszystko zaczynało się cudownie. Wyszłam z jaskini na przechadzkę. Spotkałam po drodze kilka wilków, lecz nie odzywałam się do nich. Wstydziłam się. No tak, teraz sobie wszyscy pomyślą - dlaczego? Czego się wstydzisz? Wszystkiego. To, że jestem wpół człowiekiem wpół wilkiem. Bo nie umiem za bardzo być "przyjaciółką", lub inne takie... Po pewnym czasie zgłodniałam. Zaczęłam tropić. Po kilku minutach wytropiłam jelenia. Najpierw zaczęłam się skradać, a później wzięłam jelenia z zaskoczenia i zjadłam. Po posiłku ucięłam sobie krótką drzemkę na polance obok krzaków z jagodami. Smacznie sobie spałam, gdy nagle ktoś trącił mnie łapą i powiedział: - Kim jesteś?! Co tu robisz?! Czy jesteś z tej watahy?! Jak nie to wynos się stąd!!! - warczał i krzyczał ktoś. - C-co? - zapytałam z zamkniętymi oczami. - Nie słyszysz co do ciebie mówię?! - warczał dalej. - E-ee... - jąkałam się. Nagle ten "ktoś" uderzył mnie w ramię i otworzyłam oczy. Był to jakiś wilk, lecz nie zobaczyłam go tylko jego zarys postaci. Skuliłam się z bólu i jęczałam. W pewnym momencie wilk zapytał: - ..................................... << Kto dokończy?>> | |||||||||||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz