Kiedy wszedłem, lekko się zdziwiłem. Moja siostra trochę... zdziczała. Nigdy taka nie była.
- Eee... Lucky? Wszystko OK? Trochę się pośliniłaś - mruknąłem zdegustowany. Warknęła tylko coś, nawet nie bardzo zrozumiałem co. - Co tu się stało?! - krzyknął Bremu na widok krwi na podłodze. - Nic - mruknęła Lucky. Nie podobało mi się to. No ale cóż... Co robią bracia, kiedy ich siostry robią się dziwne? Uciekają jak najdalej tak więc... - Taa... Ja muszę spadać. - powiedziałem szybko i wyszedłem. Te wilczyce. Przewróciłem oczami. Samicze wahanie nastrojów, niezadowolenie, agresja... i nie wspomnę o tej krwi. Nie mam zamiaru w tym brać udział. Co to, to nie. Skierowałem się w stronę lasu. Potrenowałem, pobiegałem. Po treningu poszedłem do Świątyni Mroku. Tam medytowałem i modliłem się do Blood`a. Trochę śmieszne, bo na mojego ojca też tak mówią... Po godzinie moje znamię, ogon i oko zaczęły się świecić na ostry żółty i jaskinię wypełniła czarna mgła. Modlitwy wysłuchane. Wyszedłem więc z jaskini i poszedłem poprzeszkadzać innym. | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz